ByKolles nie był przygotowany do Le Mans
Tom Dillmann przyznał, że zespół ByKolles nie był przygotowany do tegorocznego 24-godzinnego wyścigu Le Mans.
#4 ByKolles Racing Team Enso CLM P1/01: Gibson: Oliver Webb, Paolo Ruberti, Tom Dilmann
JEP / Motorsport Images
W połowie sezonu zespół zakończył współpracę z Nissanem i postawił na silnik firmy Gibson dla swojego prototypu LMP1.
ByKolles opuścił rundę WEC na Sebring. To właśnie wtedy postanowili przełączyć się z turbodoładowanej jednostki V6 Nissana na sprawdzony, wolnossący silnik Gibson V8, używany też przez Rebellion Racing i DragonSpeed.
Z nowym silnikiem zadebiutowali podczas zawodów na Spa. Wtedy weekend przebiegał bez problemów, do chwili incydentu z Jordanem Kingiem, który zepchnął ich samochód w barierę.
Kierowca zespołu Tom Dillmann wyjaśnił, że w okresie przygotowań do Le Mans, zimne warunki panujące podczas rundy na Spa, uniemożliwiły im pełne zrozumienie nowego samochodu. Dopiero oficjalny dzień testowy na torze La Sarthe ujawnił problemy, których wcześniej nie wykryli.
Dillmann i jego koledzy Oliver Webb oraz Paolo Ruberti przejechali podczas wyścigu Le Mans 163 okrążenia. Problemy ze skrzynią biegów nie pozwoliły im dotrzeć do mety.
- Projekt z nowym silnikiem był nieco spóźniony - powiedział Dillmann. - Byliśmy trochę w tyle.
- Brakowało nam kilometrów, aby wykryć te problemy przed Le Mans. Samochód został przygotowany zbyt późno, tuż przed samym Spa. Powinien być ukończony wcześniej - kontynuował.
Wyjaśniając problemy, które sprawiły, że ByKolles musiał się wycofać, powiedział: - Po pięciu godzinach nastąpił wyciek wody. Naprawiliśmy to, ale zajęło to godzinę.
- Paolo wyjechał potem na godzinę i znów doszło do tej samej awarii. Uporanie się z tym zajęło półtorej godziny. Potem już na nic nie mieliśmy szans, ale wciąż chcieliśmy dotrzeć do mety.
- Paolo znów wyjechał na tor, następnie ja na trzy godziny i nie mieliśmy żadnych awarii. Potem pojawił się kłopot ze zmianą biegów. Utknęliśmy na neutralnym przełożeniu. Nie było szans na powrót do boksu.
- Zdjąłem pokrywę silnika, sam próbowałem zrobić kilka rzeczy, zespół instruował mnie przez telefon, ale nie było sposobu, aby to naprawić.
Dillmann wierzy, że czołowa piątka była w ich zasięgu, po wypadku jednego z samochodów SMP i przy kłopotach Rebelliona.
- Chociaż nie byliśmy wystarczająco szybcy, to gdyby wyścig ułożył się płynnie, była szansa na czołową piątkę. Mogliśmy znaleźć się przed drugim Rebellionem, który miał piętnaście okrążeń straty - podsumował.
#4 ByKolles Racing Team Enso CLM P1/01: Oliver Webb, Tom Dillmann, Paolo Ruberti
Photo by: Marc Fleury
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze