Łzy Lopeza
Jose Maria Lopez przyznał, że „kapeć”, który pozbawił Toyotę z numerem 7 niemal pewnego zwycięstwa sprawił, że Argentyńczyk płakał przez całą drogę do alei serwisowej.
Autor zdjęcia: Nikolaz Godet
Lopez, który dzielił Toyotę TS050 Hybrid z Kamui Kobayashim i Mike'em Conwayem, jeszcze na nieco ponad godzinę przed końcem prowadził niezagrożenie w 24h Le Mans. Kapeć zmusił Argentyńczyka do wizyty w boksach, podczas której mechanicy z powodu wadliwie działającego czujnika ciśnienia, wymienili nie to koło, które trzeba [prawy przód, zamiast tyłu].
W konsekwencji Toyota z „siódemką” musiała ponownie zjechać do alei serwisowej, a strata czasu oznaczała, że zwycięstwo przeszło w ręce załogi siostrzanego samochodu, który prowadził wtedy Kazuki Nakajima.
Lopez, zapytany przez Motorsport.com o to, co czuł podczas swojego wolnego okrążenia, odpowiedział: - Tego nie da się opisać. Płakałem przez całą drogę do boksów. To bolesne, bardzo bolesne, ale tak to już bywa.
Były trzykrotny mistrz WTCC nie stracił zbyt dużo czasu przed swoją pierwszą wizytą w boksach, ponieważ ciśnienie w feralnej oponie nie spadło drastycznie. Po odwiedzinach alei serwisowej spadło ono już poniżej 0,5 bara i Lopez musiał jechać wolno, by nie doprowadzić do delaminacji opony.
Argentyńczyk dodał, że został powiadomiony przez zespół o tym, że czujnik powinien się „zresetować”, jednak już „po kilku metrach” wiedział, że tak się nie stało.
- Zostawiliśmy cały nowy komplet opon na ten stint, by zminimalizować ryzyko takiej sytuacji [kapcia]. To bardzo dziwne, ponieważ w ostatniej fazie w ogóle nie tnie się po tarkach, wszystko staramy się robić absolutnie perfekcyjnie.
- Po połowie okrążenia zobaczyłem alarm. Nie było tak źle, ciśnienie nie spadło dramatycznie i nadal mogłem jechać w okolicach 200 km/h, więc nie straciłem tak dużo czasu.
- Jednak gdy wyjechałem ponownie to ciśnienie było zbyt niskie. Ryzykowałem, że opona wybuchnie i stracimy wszystko. Musiałem wrócić do boksów jadąc nie więcej niż 50 km/h – zakończył rozczarowany Jose Maria Lopez.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze