Alpine określiło swoją przyszłość w F1
Przyszłość Alpine w Formule 1 wydaje się być bezpieczna.
Autor zdjęcia: Charles Coates / Motorsport Images
Zespół fabryczny Renault powrócił do Formuły 1 w 2016 roku, ale dopiero w tym sezonie, wraz z Estebanem Oconem, odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo od tego czasu. Co więcej, stało się to po zmianie nazwy zespołu na Alpine, sportową markę należącą do francuskiego producenta.
Wcześniej spekulowano, że jeśli w najbliższej przyszłości ekipa z Enstone nie wróci do wygrywania, szybko zakończy się ich reaktywowany projekt w królowej sportów motorowych.
- Zwycięstwo na Węgrzech nie przesądziło o losie zespołu Formuły 1 - poinformował prezes Alpine, Laurent Rossi. - Zasadniczo zmieniliśmy nasze spojrzenie na Formułę 1. Wcześniej był to zawsze temat dla całego zarządu i Grupy Renault.
- Teraz, program w F1 należy do Alpine i dlatego jest głównie w rękach naszego prezesa Luki de Meo i mnie. Zdecydowaliśmy, że pozostaniemy w Formule 1 przez następne pięć do dziesięciu lat. Zwycięstwo nie zmienia naszej strategii, ale pomaga nam w nią uwierzyć - kontynuował.
Alpine, które ma po drugiej stronie garażu dwukrotnego mistrza świata Fernando Alonso, przyznaje, że zespół popełnił kilka błędów w strategii rozwoju.
Przykładowo, podjęto decyzję o opóźnieniu wprowadzenia nowego silnika do 2022 roku, co zaszkodziło ich osiągom w obecnym sezonie.
- Nie sądzę, aby wstrzymywanie rozwoju było korzystne - przyznaje Rossi. - Powiedziałbym nawet, że lepiej by było, gdybyśmy mieli ewolucję jednostki napędowej w tym roku, co dałoby nam lepszą podstawę dla silnika na sezon 2022. Teraz musimy poczynić znaczący postęp, abyśmy byli o dwa kroki naprzód przed innymi.
Alpine i Renault w obecnej stawce Formuły 1 nie mają żadnego klienta na swoje silniki.
- Musimy trzeźwo spojrzeć na tę sytuację. Nasza jednostka napędowa już nie była atrakcyjna dla innych zespołów. W przeszłości często strzelaliśmy sobie w stopę, dostosowując silniki do życzeń klientów.
- Jeśli nabywca nie był zadowolony, rozwijaliśmy się w dwóch kierunkach i sami sobie szkodziliśmy. Teraz skupiamy się włącznie na sobie. Natomiast gdy wszystko się ułoży, byłoby ciekawie mieć znowu jednego lub dwóch odbiorców - podsumował Rossi.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze