Audi „nie zabija” DTM
Szef sportu w Audi, Dieter Gass uważa, że robienie z marki z Ingolstadt „grabarza” DTM jest niesprawiedliwe.
René Rast, Audi Sport Team Rosberg, Audi RS 5 DTM
Audi Communications Motorsport
Audi ogłosiło w kwietniu, że wycofuje się z DTM po sezonie 2020, tym samym kończąc swój dwudziestoletni okres obecności w odnowionej w 2000 roku serii. Decyzja ta wzbudziła oburzenie wielu fanów, uważających, że producent istotnie przyczynia się do możliwej likwidacji kultowych rozgrywek.
Jednak Gass oddalił te zarzuty mówiąc, iż to odejście Mercedesa i R-Motorsport Aston Martin miało większy wpływ na pogorszenie stanu DTM.
- Oczywiście, że postrzegam to zupełnie inaczej - powiedział Gass w rozmowie z Motorsport-Magazin, zapytany czy Audi może być przypisana odpowiedzialność za niemal tragiczną sytuację serii. - Trzeba spojrzeć szerzej.
- Po odejściu Mercedesa zostało tylko dwóch producentów i nie było jasne czy DTM może tak funkcjonować. Jako zastępstwo przyszedł Aston Martin. Można dyskutować o tym, w jakim stopniu był to udany mariaż i czy to nie oni byli grabarzami opuszczając serię.
- Uważam, że akurat Audi było marką, która w ostatnich latach najbardziej posunęła DTM naprzód. Jako pierwsi stworzyliśmy zespół kliencki [WRT] i jedyni wystawimy dziewiąty samochód w sezonie 2020, aby zapełnić stawkę.
- Sądzę, że oskarżanie nas o bycie grabarzem DTM jest niesprawiedliwe. Gdyby nie Audi, historia miałaby swój finał znacznie wcześniej.
Władze DTM zakończyły w 2019 roku konwergencję przepisów z japońską SUPER GT, adaptując regulacje Class One, w tym przejście z silników wolnossących V8 na dwulitrowe, czterocylindrowe, turbodoładowane jednostki napędowe. Połączenie obu serii planowane było już w 2017 roku, ale wtedy ruch zablokował Mercedes. Zapytany czy Audi mogłoby dłużej pozostać w DTM, gdyby mariaż z SUPER GT zawiązał się szybciej, Gass odpowiedział:
- To hipoteza. Natomiast jeśli założymy, że czterocylindrowe turbodoładowane silniki pojawiłyby się wcześniej, a Mercedes zostałby kolejne dwa lata, dałoby nam to więcej czasu na lepszą współpracę z Japończykami. Sądzę, że zasadniczo zwiększyłoby to nasze szanse na pozostanie w DTM.
Gass zaznaczył również, że jak do tej pory nie prowadzono żadnych rozmów na temat ewentualnego dostarczania silników dla zespołów klienckich po 2020 roku.
- Widziałem, że ta kwestia jest dyskutowana publicznie. Do tej pory nikt nas o to nie poprosił. Dlatego też, niewiele z tym w tym momencie zrobiliśmy. Nie wiem też czy wiele osób będzie sobie mogło na to pozwolić. Żadna prośba nie wpłynęła, więc obecnie nic takiego nie jest planowane - zakończył Dieter Gass.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze