Bagnaia wyprzedził ośmiu
Francesco Bagnaia w szalonej końcówce Grand Prix Austrii stracił szanse na zwycięstwo, ale pościgiem na ostatnim okrążeniu uratował podium.
Francesco Bagnaia, Ducati Team
Gold and Goose / Motorsport Images
Bagnaia ruszał z trzeciej pozycji, ale już w trakcie pierwszego okrążenia objął prowadzenie w wyścigu. Niemal przez cały dystans trwała zacięta walka z Fabio Quartararo i Markiem Marquezem.
Gdy wydawało się, że powyższa trójka rozstrzygnie między sobą losy pierwszej lokaty, swoje dołożyła pogoda. Z chmur wiszących nad Red Bull Ringiem spadł deszcz. Tor stawał się coraz bardziej mokry i czołowa piątka - w tym Bagnaia - zjechała do boksów po drugie motocykle, wyposażone w deszczówki.
Ryzyko pozostania na slickach podjął m.in. Brad Binder. Południowoafrykańczyk utrzymał się na motocyklu i wygrał Grand Prix Austrii. Bagnaia po wizycie u mechaników spadł w głąb stawki, ale wyśmienitym finiszem uratował podium.
- Cieszę się z podium - zapewniał Bagnaia. - Długo na nie czekałem. Od Jerez [na początku maja]. Sporo popracowaliśmy przez ten czas i wydaje mi się, iż w trakcie dwóch ostatnich weekendów spisywaliśmy się lepiej niż dotychczas.
- Dziś osiągnęliśmy dobry wynik. Start nie był łatwy. Trochę padało, a w takich sytuacjach trudno zbudować tempo, ale z każdym okrążeniem naciskałem coraz bardziej. Gdy rozpadało się na dobre, utrzymanie się na czele stało się ekstremalnie trudne.
Bagnaia przyznał, że specjalnie nie atakował zaciekle Marca Marqueza, który w kluczowym momencie wyścigu znajdował się na prowadzeniu, by to Hiszpan „dokonał wyboru”.
- Przepuściłem Marca, ponieważ w takich warunkach jest zawsze bardzo mocny i chciałem zobaczyć, co zrobi. On pojechał do boksów, więc ja za nim. Widziałem jednak, że wielu jeźdźców zostało na slickach i sam siebie pytałem czy postąpiłem słusznie.
- Cisnąłem od samego początku, ale na dwóch pierwszych okrążeniach było bardziej ślisko, niż w czasie jazdy na slickach. Inni chyba mieli podobnie, bo Marc się rozbił, a Jorge [Martin] powiedział mi, iż miał takie same odczucia.
Reprezentant Ducati wyjechał z alei serwisowej w okolicy dziesiątego miejsca. W szalonym pościgu wyprzedził kilku rywali i, jak sam przyznał, nie wiedział nawet, iż wystarczy to do podium.
- Byłem zły, gdy zaczynałem ostatnie okrążenie, ponieważ jechałem na dziesiątym miejscu. W oddali widziałem grupkę motocyklistów, ale nie sądziłem, iż jest ich tam aż dziewięciu. W zakręcie numer 4 wyprzedziłem Takę [Takaakiego Nakagamiego], a kolejnych rywali między szóstką i siódemką.
- Potem uporałem się z Lecuoną w ósemce i nikogo już nie widziałem. Nie sądziłem, że będę na podium, ponieważ naliczyłem jedynie sześciu jeźdźców. Spojrzałem jednak na telebim i zobaczyłem P2, co mnie ucieszyło.
Kolejną szansę na pierwsze w karierze zwycięstwo w królewskiej klasie Bagnaia będzie miał w końcówce sierpnia na Silverstone.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze