Racing Point skopiowało Mercedesa
Dyrektor techniczny zespołu BWT Racing Point - Andrew Green mówi, że zespół z Silverstone podjął pewne ryzyko, przechodząc na filozofię aerodynamiczną stosowaną w F1 przez Mercedesa.
Sergio Perez, Racing Point RP20
Mark Sutton / Motorsport Images
Nowy RP20, widziany po prezentacji po raz pierwszy publicznie, w środę rano na torze pod Barceloną, pokazuje wyraźne podobieństwo do zwycięskiego Mercedesa W10. Szybko stało się to jednym z tematów przewodnich podczas trwających testów Formuły 1.
Green twierdzi, że zespół musiał zrobić coś, aby przyspieszyć w 2020 roku. Uważa, że niewiele mogli zyskać, pozostając przy filozofii, którą do tej pory realizowali.
Plusem zmian byłaby potencjalna poprawa osiągów, a negatywne efekty wprowadzonych rozwiązań złagodziłby fakt, że obecne przepisy techniczne obowiązują już tylko w tym roku. Koniec końców zespół uznał, że ma niewiele do stracenia.
- Inspiracją jest najszybszy samochód ubiegłego roku - powiedział Green dla motorsport.com. - Stąd wzięła się nasza koncepcja. Czemu nie powinniśmy pójść tą drogą?
- Jesteśmy w sytuacji, w której korzystamy z ich skrzyni biegów [2019], mamy tą samą jednostkę napędową, a zawieszenie jest dostosowane do pewnej filozofii aerodynamicznej - kontynuował.
- Wcześniej dysponowaliśmy samochodem, który jechał około siódmej pozycji w mistrzostwach. Mamy jeszcze jeden rok obowiązywania aktualnych przepisów, a rozwój, który widzieliśmy w przypadku tamtego bolidu nie spełniał oczekiwań.
- To jest właśnie duże ryzyko. Odstawiliśmy to, co zrobiliśmy wcześniej i przy czystej kartce papieru zastanawialiśmy się od czego zacząć? Nie zamierzasz jednak patrzeć na najwolniejszy samochód w stawce, prawda? Obserwuje się najszybszy samochód - mówił Green.
- Jeśli to zadziała, to ok. Jeśli się nie uda, owszem stracimy rok, ale nie sądzę, że będzie gorzej w porównaniu do tego, co robiliśmy wcześniej.
Green przyznał, że kluczowe było pełne zrozumienie filozofii Mercedesa.
- To jest trudne. Musieliśmy mieć pewność, że zespół zrozumiał ich podejście, co jest właśnie ryzykowne. Jednak z danych, które widzieliśmy podczas zimowego prac, naszego zespołu aero, w Brackley wykonali naprawdę dobrą robotę, próbując zrozumieć, jak to wszystko działa. Dodaliśmy też trochę od siebie, własnych rozwiązań Racing Point. Jak dotąd wyniki wydają się zachęcające.
Zapytany ile z obecnego na testach samochodu zostanie wykorzystane w GP Australii otwierającym mistrzostwa, odparł: - Widzisz teraz sporą część tego bolidu, ale do tego na Melbourne zostaną przygotowane znaczne zmiany. Potem może zdecydujemy się na kolejny krok. Zobaczymy jak to będzie szło.
Szef zespołu Haas F1 - Günther Steiner, nie znalazł powodu, by skrytykować projektantów zespołu Racing Point, którzy sprawili, że ich samochód jest bardzo podobny do zeszłorocznego Mercedesa.
Amerykańska ekipa działa podobnie, blisko współpracując z Ferrari.
- W czym jest problem? - mówi Günther. - Wszystko jest wyraźnie zapisane w przepisach: nie ma żadnych naruszeń, o ile nie ma transferu danych z jednego zespołu do drugiego. W końcu używają wielu części stworzonych przez Mercedesa. Mieliby skopiować Red Bulla?
- Robimy to samo. Otrzymujemy wiele elementów od Ferrari - i wzorowanie się na Ferrari ma sens - dodał. - Głupotą byłoby dla nas szpiegować Red Bulla i Toro Rosso i próbować wymyślić coś od zera. Wszystko jest więc logiczne: starają się jak najlepiej wykorzystać swój model pracy. Ich prawo. W ogóle mnie to nie obchodzi.
Galeria zdjęć: Sergio Perez, Racing Point podczas testów F1
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze