Szefowie WRC nie martwią się koronawirusem

- Podróż do Meksyku była normalna. Nie ma tu wielu przypadków zachorowań, podobnie jak w Argentynie. Mamy szczęście, że kolejne dwie rundy są w obszarach wolnych od wirusa. Mogłoby być inaczej gdybyśmy po tym rajdzie wracali na kolejną rundę w Europie - mówił Kaj Lindstrom, dyrektor sportowy Toyoty dla DirtFisha.

- Jesteśmy rozsądni. Jak można się domyślać, zwracamy baczniejszą uwagę na higienę, ale na koniec nie udamy się na kwarantannę. Podróże do Meksyku nie są odradzane i nie ma potrzeby izolowania się, gdy wrócimy do domu. Gdy ostatnie śledziłem informacje, świat dalej się kręcił - komentował Richard Millener, szef M-Sportu w WRC.

- Panika jest najgorszą rzeczą. Widząc, jak rozprzestrzenia się, jest to gorsze od wirusa. Nie mamy ograniczeń w podróżowaniu, tak długo, jak kraj, do którego przyjeżdżamy, nie wprowadza obostrzeń dla nas. Problem pojawia się, gdy ktoś chce powstrzymać podróże np. Włochów. Patrzą na paszport i widzą, że jestem Włochem, ale ostatni raz byłem w kraju w weekend po Rajdzie Monte Carlo i gdybym miał się zarazić, już bym to zrobił. Spoglądają na paszport i zatrzymują cię. Nawet gdy pokażę na innym dokumencie, że mieszkam w Niemczech, ludzi to nie obchodzi - dodał Andrea Adamo, szef Hyundaia.

Najbliższe rundy WRC odbędą się w Meksyku i w Argentynie. Załogi wrócą do Europy dopiero w maju na Rajd Portugalii. W północnoamerykańskim kraju jak na razie stwierdzono siedem przypadków zachorowań, a w Argentynie siedemnaście. Jedna osoba zmarła.