Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Coma: Arabia Saudyjska to nowy rozdział w historii Dakaru

Marc Coma to jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w najświeższej historii Rajdu Dakar. Pięciokrotny zwycięzca imprezy, dyrektor sportowy zawodów w latach 2016-2018 i aktualny dyrektor generalny KTM Hiszpania, podzielił się w rozmowie z Motorsport.com swoimi wrażeniami związanymi z przenosinami najtrudniejszego rajdu świata do Arabii Saudyjskiej.

Marc Coma, General Manager KTM Spain

Marc Coma, General Manager KTM Spain

KTM Images

- Myślę, że Dakar powoli zaczął pokazywać oznaki zmęczenia formatem południowoamerykańskim. Wszyscy ludzie związani z rajdem powinni być wdzięczni goszczącym krajom za to, w jaki sposób nas tam powitano i otwarto przed nami wrota kontynentu. Realia są jednak takie, że ostatnimi czasy pewne zawirowania polityczne w regionie niemal uniemożliwiały zorganizowanie zawodów na odpowiednim poziomie. Sam tego doświadczyłem. To koniec pewnej epoki, który od pewnego czasu był nieuchronny – powiedział Katalończyk.

Coma wierzy, że duża powierzchnia Arabii Saudyjskiej (ponad 2mln km2) i jej niezwykłe zróżnicowanie zapewni zawodom typową dla Dakaru scenerię. Jednocześnie przewiduje, że ASO czeka wiele miesięcy ciężkiej i intensywnej pracy, by przygotować pierwszą edycję w nowym miejscu.

- Sądzę, że będzie dużo jakości, bez wątpienia. To jasne, że w pierwszym roku zawsze jest trudno przenieść rzeczy ze szkicu, zaczynając od zera. Koszt energetyczny i poświęcenie ludzi z ASO będzie ogromne – ostrzega Coma.

- Nie chciałbym się pomylić, ale Arabia Saudyjska jest około cztery razy większa niż Hiszpania. To daje wielkie możliwości, zwłaszcza biorąc pod uwagę pustynny charakter kraju. Połączenie z górzystym rejonem wokół Morza Czerwonego wydaje się być idealne.

Jedną z ważnych zmian, z którymi zmierzą się organizatorzy i startujące ekipy to transport całego sprzętu. W porównaniu z Ameryką Południową będzie on przede wszystkim o wiele krótszy. Prom z Europy dotrze do arabskiego wybrzeża w około tydzień.

- Logistyka będzie prostsza. Prom płynie tydzień, samolot leci 6 godzin z dowolnego miejsca w Europie, także różnica czasu będzie grała na korzyść przekazów telewizyjnych. Klimat o tej porze roku, również jest bardziej sprzyjający niż w Ameryce Południowej. Reasumując myślę, że to był rozsądny i logiczny krok. Prawdą jest też, że ci najbardziej romantyczni pragnęliby powrotu do Afryki, ale niestety nie jest ona jeszcze gotowa, by przyjąć Dakar z powrotem.

- Oczywistym jest, że gdziekolwiek byłby rozgrywany rajd, wpłynie on na goszczący go region. Przez pierwszą wizytą w Ameryce Południowej ciężko było znaleźć zawodnika z tego obszaru, a finalnie stanowili oni niemal 30 procent startujących, łącznie we wszystkich edycjach. Mam nadzieję, że wielu z nich będzie nadal kontynuować przygodę z Dakarem, choć niektórych dotkną pewnie problemy budżetowe i logistyczne. Z drugiej strony przenosiny rajdu otworzą nowy rynek, pozwolą „uwieść” całą Azję, która do tej pory nie interesowała się Dakarem. To nowa szansa.

Na pytanie czy uważa, że Xavi Colomè i zespół tworzący trasę wykonali dobrą pracę podczas ostatniej, rozgrywanej tylko na terenie Peru, edycji, Coma odpowiedział:

- Myślę, że był to interesujący Dakar, zwłaszcza biorąc pod uwagę ograniczenia jakie związane są z trasą w jednym kraju, gdzie możesz użyć tylko jego południowej części. Poza tym dochodzą jeszcze ograniczenia związane z archeologią, więc dostępny teren jest bardzo mały. Pas pustyni w Peru rozciąga się tylko od oceanu w stronę pasma gór. Jeśli ograniczymy liczbę przejeżdżanych kilometrów zostanie tego bardzo niewiele.
Po latach spędzonych w roli dyrektora sportowego rajdu, Coma doskonale zdaje sobie sprawę jak to jest poruszać się między polityką, a sportem. Hiszpan pozytywnie ocenia pojawienie się Davida Castery jako nowego dyrektora rajdu.

- Myślę, że wywodzimy się z ery Etienne'a, w której tylko on był w stanie dokonać pierwszej w historii zmiany kontynentu, wraz ze wszystkimi związanymi z tym wątpliwościami. Odkąd zdecydowano, że kolejne przenosiny zostaną poprowadzone przez Davida, uważam że to dobry wybór, bo jest on jedną z niewielu osób mogących to uczynić.

Na pytanie czy nie myśli o powrocie „na pustynię”, Coma zapewnia, że nie ma żadnych bliskich planów z tym związanych, ale dodaje, że ten rozdział jeszcze nie jest definitywnie zamknięty.

- Cóż, nigdy nie mów nigdy, ale realia są takie, że teraz cała moja energia skupiona jest na KTM-ie. Nie mówię nie, ale na pewno nie takie są moje najbliższe plany.

- Każdego kolejnego dnia, coraz bardziej czuję się częścią KTM Hiszpania. Zastąpiłem na stanowisku Césara [Rojo, byłego dyrektora generalnego] i jestem szczęśliwy z nowej roli. Odkrywam wiele rzeczy, z których do tej pory nie zdawałem sobie sprawy. Jestem wdzięczny całej rodzinie KTM. Teraz życie jest bardziej standardowe, spokojniejsze. Do pracy mam pół godziny drogi od domu. W życiu są pewne fazy, które ewoluują wraz z moim wiekiem. To jest to czego aktualnie chciałem i cieszę się z tego – zakończył Marc Coma.

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Zwycięski debiut nowego MAZa
Następny artykuł Każdy zawodnik dostanie się na Dakar

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska