Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Współpraca Polaków w dniu pełnym przygód

Aron Domżała i Maciej Marton mocno odczuli trudy dziewiątego etapu Rajdu Dakar.

#406 Monster Energy Can-Am: Aron Domzala, Maciej Marton

Autor zdjęcia: MCH Photo

Podobnie jak dwie inne polskie załogi, startujące w klasie SSV. Na szczęście wszystkie trzy Can-Amy mogły wzajemnie liczyć na swoją pomoc i dzięki temu szczęśliwie dotarły do mety. Co więcej zajmują wciąż doskonałe pozycje w klasyfikacji generalnej na trzy dni przed końcem zmagań.

- To był chyba najtrudniejszy oes na tym rajdzie. Mieliśmy 470km ścigania po kamieniach każdej wielkości: od tych wielkości pięści, po te rozmiarów telewizorów. Cieszy nas, że jesteśmy na mecie, ale nie jesteśmy do końca zadowoleni z uzyskanego czasu - mówił wyraźnie zmęczony Aron Domżała na mecie w Neom.

Załoga na trasie złapała dwa kapcie. Przy jednym z nich jednak za długo zwlekała z wymianą koła i ponownie skrzywiła drążek. - Tym razem na szczęście zajęło nam to tylko pięć, może sześć minut, niemniej była to znacząca strata. W zasadzie wszyscy mieli przygody, poza „Chaleco” Lopezem, który dojechał na metę bez żadnych kłopotów. To jest niewiarygodne i wszyscy nie możemy się nadziwić jak tego dokonał? - zastanawiał się kierowca.

Chilijczyk wygrał trzeci etap z rzędu ze znaczącą przewagą i wrócił na pozycję lidera, którą stracił trzy dni temu. Trzeci czas wykręciła załoga w składzie Marek Goczał i Rafał Marton, którzy nie tylko w świetnym stylu przejechali oes, ale również pomogli rodakom z zespołu Monster Energy Can-Am. - Markowi należą się wielkie podziękowania. Spotkaliśmy się sto kilometrów przed metą i oddał nam jedno ze swoich zapasowych kół. Dzięki temu mogliśmy szybciej jechać i nie przejmować się brakiem „zapasu” - relacjonował Domżała.

Czytaj również:

Nie był to jednak jedyny przypadek współpracy polskich załóg. Na neutralizacji, Domżała i Marton zatrzymali się by pomóc Michałowi Goczałowi i Szymonowi Gospodarczykowi. - Mieli ten sam problem, co my wczoraj. Nie mogli odkręcić złamanego drążka, ponieważ wykrzywiły się śruby. Staraliśmy się pomóc, ale niestety nie było na to wiele czasu… - przyznał kierowca.

W klasyfikacji generalnej SSV liderem został „Chaleco” Lopez, który ma 12 minut przewagi nad Austinem Jonesem i 38 minut nad Aronem Domżałą i Maciejem Martonem. Tuż za podium plasuje się Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem, a jego brat Marek jest ósmy. - Jeśli pozostałe trzy odcinki będą tak trudne, jak ten dzisiejszy, to może być jeszcze bardzo ciekawie - zakończył Domżała.

informacja prasowa

Czytaj również:

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Trzecie zwycięstwo Gutiérrez
Następny artykuł Hołowczyc wraca do ścigania

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska