Dla Paulo
Joaquim Rodrigues, szwagier nieżyjącego Paulo Gonçalvesa, ukończył wczoraj dziewiąty etap Rajdu Dakar na trzynastej pozycji, 30 minut za Kevinem Benavidesem. Choć w klasyfikacji generalnej jest dwunasty, Portugalczyk nie zwraca uwagi na wynik. Ma inny cel.

Wczoraj, kiedy dojechał do mety w Neom, Joaquim Rodrigues zdjął kask oraz gogle i zaczął płakać. Dokładnie rok temu Paulo Gonçalves zginął na siódmym etapie pierwszego Dakaru zorganizowanego w Arabii Saudyjskiej. Data 12 stycznia 2020 roku na zawsze pozostanie w pamięci Joaquima Rodriguesa. Paulo był mężem jego siostry.
Tego pamiętnego dnia Joaquim również brał udział w rajdzie. Zrozpaczony po wypadku, zrezygnował wówczas z dalszej jazdy.
Wczoraj rano, wyjeżdżając z biwaku w Neom, Joaquim myślał tylko o Paulo: - Kiedy się obudziłem, płakałem do momentu, w którym wsiadłem na motocykl.
- Nie ma go już rok i od tamtej pory jestem na dnie. Za to dziś jestem tutaj tylko dlatego, że obiecałem sobie, że skończę dla niego Dakar, aby uczcić jego pamięć i przezwyciężyć depresję, w której pogrążyła mnie jego strata - dodał.
Niezależnie od tego, co czeka go na trzech ostatnich etapach, Joaquim zrobi wszystko, co w jego mocy, aby dotrzeć do mety w Dżuddzie.
- Zrobię to dla niego - powiedział Portugalczyk, wskazując palcem na niebo.

O tym artykule
Serie | Rajdy terenowe , Dakar |
Wydarzenie | Dakar |
Autor | Marcin Wyrzykowski |