Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Domżała i Marton gotowi na walkę o podium

Pierwszy weekend nowego roku 2021 przyniesie sporo emocji dla wszystkich kibiców sportów motorowych. W sobotę, 2 stycznia, tradycyjny przejazd przez rampę wszystkich zawodników, a następnie prolog rozpocznie kolejną edycję Rajdu Dakar. Wśród faworytów klasie T4 wymieniany jest polski duet: Aron Domżała i Maciej Marton. Biało-czerwoni czują się dobrze przygotowani i chcą powalczyć o najwyższe cele.

Aron Domżała, Maciej Marton

Autor zdjęcia: Monster Energy

Aron Domżała i Maciej Marton mają za sobą dwa starty w Rajdzie Dakar. W 2019, jeszcze w Ameryce Południowej radzili sobie doskonale w Toyocie Hilux, ale ich przygodę przerwała… mgła. W gęstych chmurach wjechali w ślepą drogę na skraju przepaści, a ich samochód musiał zostać zabrany z trasy przez wojskowy śmigłowiec. Przed rokiem, zespół już w kategorii SSV zapracował na trzy etapowe zwycięstwa i gdyby nie awarie, z pewnością liczyłby się w walce o podium.

- Z poprzedniej edycji mamy mieszane wspomnienia. Z jednej strony wygrywaliśmy odcinki, mieliśmy bardzo dobre tempo, a z drugiej awarie pokrzyżowały nam plany już na początku rajdu - mówi warszawski kierowca.

- Przeprowadzka z Ameryki Południowej do Arabii Saudyjskiej była dla nas jednak pozytywną zmianą - przyznaje. - Wyrównały się szanse. Tutaj wszyscy zaczynają od zera. Dakar po drugiej stronie Atlantyku kojarzy mi się z trudnymi górami i bardzo wymagającymi wydmami. Może to kwestia doświadczenia, którego nasi rywale mieli zdecydowanie więcej, ale tamten teren zdecydowanie mniej nam pasował.

Maciej Marton również nie kryje zadowolenia z przeprowadzki Dakaru na Półwysep Arabski.

- Nie znamy oczywiście całej Arabii, ale możemy powiedzieć, że nie ma tu specyficznych miejsc które charakteryzowałyby tę pustynię. Natomiast jest tu wszystko: wielkie i te mniejsze wydmy, piaskowe drogi między camel grassami, czy góry, pomiędzy którymi też są wydmy. Znamy to ze startów w różnych częściach świata, ale tutaj mamy wszystko w jednym miejscu.

Przed rokiem Domżała i Marton jechali w prywatnym zespole, a mimo to wygrywali etapy. Teraz dołączyli do zespołu fabrycznego Monster Energy Can-Am, co daje im dużo większe możliwości, zaplecze techniczne, a także wsparcie zespołu i kolegów, z którymi będą się ścigać. To dobra podstawa, by mierzyć wysoko, jednak kierowca woli być ostrożny.

- Trudno mieć w Dakarze jakiekolwiek oczekiwania. Po pierwsze jest to rajd zupełnie nieprzewidywalny. Nie da się zaplanować 14 dni ścigania na równym poziomie, w tak trudnym terenie. Po drugie jest niesamowita konkurencja i nawet najlepszy zawodnik z najlepszym sprzętem nie może być niczego pewien. Mamy jednak oczywiście swoje cele. Czujemy się z Maćkiem dobrze przygotowani, mamy świetny samochód, będziemy więc walczyć zarówno o zwycięstwa na odcinkach, jak i zwycięstwo w całym rajdzie - zapowiada Domżała.

Czytaj również:

Dakar ma się jednak znacząco zmienić. Po płaskim i niezwykle szybkim rajdzie w styczniu 2020, ta edycja ma być dużo trudniejsza i bardziej techniczna. Jak zapewnia Maciej Marton, to doskonała informacja dla ich załogi.

- Poprzednia edycja rzeczywiście charakteryzowała się długimi prostymi. Organizator musiał tak poprowadzić trasę, ponieważ często mieliśmy do pokonania wiele kilometrów, a dzień w Arabii jest krótki. Mam nadzieję, że trasa w tym roku będzie trudniejsze zarówno dla kierowcy jak i pilota, ponieważ uważam, że na trudniejszych etapach mamy większe szanse, by wypracować sobie przewagę nad rywalami.

Co więc będzie kluczowe w walce o miejsce w czołówce rajdu?

- Na pewno unikanie dużych strat czasowych. Szczególnie ważne będzie zachowanie auta w dobrej kondycji, a więc dostosowanie tempa do jego możliwości. Jeżeli to się uda, to wierzę, że z Maćkiem będziemy w stanie przycisnąć i utrzymać tempo naszych rywali - podkreślił Domżała.

W spełnieniu tych warunków ma pomóc dobre przygotowanie samochodu, o które zespół serwisowy Monster Energy Can-Am zadbał już podczas grudniowych rund Pucharu Świata w Arabii Saudyjskiej.

- Ze względu na awarię straciliśmy podczas Hail Baja szanse na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej sezonu, ale jednocześnie dzięki trudnym warunkom mogliśmy dobrze przygotować nasze auto i ustawić je pod rajd Dakar. To jest nowy samochód, zbudowany specjalnie na to wyzwanie, więc zebraliśmy sporo cennych informacji. Teraz mamy jeszcze kilka dni przed startem i doskonałą okazję, by zrobić ostatnie szlify. Tak, by Can-Am nie sprawiał nam żadnych problemów w trakcie rywalizacji.

Równie ważna może okazać się nawigacja, jednak mając w zespole tak doświadczonego pilota, jak Maciej Marton, można być spokojnym o ten element.

- W zeszłym roku nie było znaczących problemów z nawigacją, co nie oznacza, że jest łatwo. Trzeba cały czas utrzymywać koncentrację. Na pewno trochę łatwiejsze jest to, że nie startujemy w pierwszej „dziesiątce” samochodów, tylko Can-Am’em jedziemy nieco z tylu, mamy więc nieco więcej śladów i punktów hamowań. Ze śladów możemy też dokładniej odczytać gdzie jest waypoint. Z doświadczenia jednak wiem, że jedna edycja drugiej nierówna, więc zamierzam od startu zachować pełne skupienie – mówił.

Koncentracja będzie niezbędna, zwłaszcza, że w tym roku w Dakarze nastąpiła spora zmiana. Wszystkie roadbooki będą wydawane na 15 minut przed startem. Co więcej załogi samochodów będą korzystać z elektronicznych map drogowych.

- Jest to dla mnie duża zmiana jeśli chodzi o zachowanie w aucie. Przez ostatnie 10 lat miałem w rękach papier, który mogłem obracać, przewracać kartki, a teraz jest to zawieszony przede mną tablet z małym pilocikiem i przyciskami do sterowania. Trzeba od początku poukładać sobie w głowie nowe nawyki. Na to oczywiście potrzeba czasu, którego zabrakło trochę w Andaluzji gdzie korzystaliśmy z niego po raz pierwszy. W naszym przypadku, dodatkowym utrudnieniem jest brak bocznych szyb i kurz, który zbiera się na tym urządzeniu. Na pewno jest to zmiana idąca z duchem czasu i wcześniej, czy później przeszlibyśmy na elektroniczny roadbook. A jeśli ma to dodatkowo wyrównać szanse między załogami i sprawić, że większość pracy będzie wykonywać kierowca i pilot, a nie zaplecze zespołu, to bardzo się z tego cieszę - zakończył Marton.

Rajd Dakar wystartuje w sobotę 2 stycznia. Już w niedzielę uczestnicy opuszczą Dżuddę i ruszą na północ, by pokonać sześć wymagających etapów. Następnie przyjdzie czas na jeden dzień przerwy 9 stycznia i kolejne sześć odcinków specjalnych. Najlepsi zostaną ukoronowani 15 stycznia - ponownie w Dżuddzie.

informacja prasowa

Czytaj również:

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Dakar: UTV - CAN-AM w roli faworyta
Następny artykuł Roma chce wygrać

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska