Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Groźby pod adresem kierowcy Toyoty

Kierowca Toyoty Giniel de Villiers zdradził, że był wyzywany w sieci i otrzymał groźby śmierci po tym, jak brał udział w dwóch incydentach z motocyklistami na początku Rajdu Dakar 2022.

#207 Toyota Gazoo Racing Toyota: Giniel De Villiers, Dennis Murphy

#207 Toyota Gazoo Racing Toyota: Giniel De Villiers, Dennis Murphy

Red Bull Content Pool

De Villiers potrącił chilijskiego zawodnika Cesarego Zumarana na drugim etapie rajdu w poniedziałek, otrzymując za to pięć minut kary czasowej.

Po tym incydencie nastąpiło drugie zdarzenie, w którym Południowoafrykańczyk nie był w stanie ominąć rozbitego motocykla Mohamedasaida Aoulada Ali na zjeździe z wydmy.

ZSS początkowo nałożyło na de Villiersa karę pięciu godzin za „niebezpieczne zachowanie”, co wykluczyło go z walki o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.

Jednak został oczyszczony z zarzutów po złożeniu protestu przez Toyotę w piątek, dzięki czemu wrócił na czwarte miejsce w generalce.

Toyota była w stanie dostarczyć dokładne dane GPS samochodu, które nie były dostępne dla sędziów w momencie nakładania sankcji.

Ponadto firma ERTF, dostawca systemu bezpieczeństwa Sentinel, przyznała, że jego działanie w samochodzie było „odpowiednie, ale nie optymalne”, co mogło spowodować, że sygnał ostrzegawczy został przesłany z opóźnieniem, a kierowca w tych okolicznościach nie był w stanie uniknąć kolizji.

Stwierdzono, że system ostrzegł de Villiersa zaledwie dwie sekundy przed zderzeniem, pozostawiając mu niewiele czasu na podjęcie działań.

Kierowca Toyoty cieszy się, że może zamknąć ten rozdział po udowodnieniu, że był bez winy w drugim incydencie, ale Południowoafrykańczyk przyznał, że jest głęboko zdenerwowany nienawiścią, z którą spotkał się w mediach społecznościowych.

- Skala obelg, a nawet gróźb śmierci, które dostajesz w mediach społecznościowych, jest niesamowita - powiedział de Villiers portalowi Motorsport.com. - Pierwszy raz w życiu doświadczyłem czegoś takiego. Muszę przyznać, że nie jest to przyjemne.

- Wiadomości pochodzą zwykle od ludzi, którzy nie znają sytuacji, nie ma ich tutaj. Siedzą w domu i bardzo łatwo jest komentować coś, gdy tak naprawdę nie zna się faktów. To jest dość przykre, gdy widzi się tego typu rzeczy - podkreślił.

- Cieszę się, że to już za nami. Wiemy, że zrobiliśmy absolutnie wszystko, by nie przejechać tego motocykla. Na wydmach jest to bardzo trudne, gdy ludzie są za szczytami. To było niefortunne - przekazał. - Pierwsze dochodzenie nie zostało przeprowadzone prawidłowo. Dobrą rzeczą jest to, że kara została usunięta i możemy się teraz ścigać. Jesteśmy ponownie w grze.

Czytaj również:

Podczas gdy zarówno Zumaran, jak i Aoulad Ali rozumieli, dlaczego nie był w stanie uniknąć kraksy, de Villiers twierdzi, że można zrobić więcej, aby poprawić standardy bezpieczeństwa w rajdach cross-country.

- Nadal uważam, że musimy spróbować jeszcze bardziej poprawić bezpieczeństwo, ponieważ jeśli masz motocykle i samochody ścigające się na tej samej trasie na wydmach takich jak ta, sytuacja staje się niewiarygodnie trudna. System Sentinel w moim samochodzie nie działał poprawnie, na co narzekaliśmy od początku pierwszego etapu. Mieliśmy wtedy dwanaście minut opóźnienia i podczas jazdy w ogóle nie słyszeliśmy dźwięku alarmu. W końcu naprawiono to dwa dni temu. Zdali sobie sprawę, że nie działał on prawidłowo.

- To było wielkie szczęście, że w ostatniej chwili zobaczyłem zawodnika na wydmie i instynktownie ominąłem, ponieważ za szczytem już bym go nie widział - dodał. - Najważniejsze jest to, że obu motocyklistom nic się nie stało. Rozmawiałem z nimi i są to bardzo mili ludzie. Przeprosiłem ich szczerze za to, co się stało. Pierwszy z nich kontynuuje udział w rajdzie, to bardzo fajny gość. Rozmawiałem z nim i on całkowicie rozumie sytuację.

- Jeśli chodzi o drugiego, jest mi bardzo przykro, ponieważ jego motocykl został uszkodzony i nie mógł kontynuować jazdy. Upewnimy się, że będzie miał sprzęt na przyszły rok, naprawimy go i pokryjemy jego wpisowe na kolejną edycję. Po raz pierwszy jechał Dakar i niestety nie mógł doświadczyć całego dystansu imprezy. Chociaż wyglądało na to, że inni też przejechali po jego motocyklu. Damy temu facetowi szansę na udział w Dakarze w przyszłym roku. Przynajmniej tyle możemy zrobić i jest to zgodne z duchem tej imprezy.

Czytaj również:

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Faworyt miał wypadek na dojazdówce
Następny artykuł Mocne tempo Giemzy

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska