Zespoły Audi sceptycznie o przyszłości
Przedstawiciele obecnych zespołów Audi w Deutsche Tourenwagen Masters przestrzegli, że kontynuacja programu bez wsparcia producenta może być niemożliwa.
Autor zdjęcia: Audi Communications Motorsport
Audi ogłosiło w poniedziałek, że wraz z końcem sezonu wycofuje swoje zaangażowanie z DTM, zostawiając na placu boju jedynie BMW. Decyzja ta zagraża dalszemu istnieniu kultowej serii.
Wkrótce po oświadczeniu Audi, promotor rundy w Assen - Lee van Dam, stwierdził, że dowiedział się od ITR [właściciela praw do DTM], iż producent nadal zamierza dostarczać silniki Class One, co teoretycznie mogłoby umożliwić kontynuację rywalizacji w obecnej formie.
Van Dam w rozmowie z Motorsport.com ujawnił: - Z ITR zadzwonili do mnie w poniedziałek rano i powiedzieli: „Lee o godzinie 17 pojawi się zła wiadomość, ale nie jest aż tak zła, na jaką wygląda. To tak, jakby Mercedes wycofał się z Formuły 1 jako zespół fabryczny, ale wciąż dostarczał silniki dla Williamsa. Tak musisz to postrzegać”.
Przedstawiciele zespołów Audi twierdzą jednak, że nie było żadnych rozmów z marką z Ingolstadt na temat dostaw jednostek napędowych po sezonie 2020. ITR i sam producent odmówili komentarza w tej sprawie.
- Gdyby taki był plan Audi, prawdopodobnie najpierw skontaktowaliby się ze swoimi zespołami - przekazał Thomas Biermaier, szef ekipy Abt, w rozmowie z Motorsport.com. - Tak się nie stało, więc zakładam, że nic takiego nie ma. Jeśli pojawiłaby się taka możliwość, na pewno trzeba ją przeanalizować.
Szef zespołu Rosberg, Kimmo Liimatainen uważa, że nawet gdyby udało się osiągnąć porozumienie z Audi, wciąż rywalizacja bez wsparcia fabryki może okazać się za droga. Liimatainen ma doświadczenie w prowadzeniu prywatnych ekip, zdobyte podczas jednego sezonu w ADAC Masters.
- Myślę, że jest to bardzo trudne - powiedział Liimatainen. - Nie analizowałem jeszcze szczegółowo konkretnych liczb, ale tak na szybko stwierdziłbym, iż będzie zbyt drogo. Widziałem chwilami, co działo się w GT3, a w Class One jest bardziej ekstremalnie.
Słowa Liimatainena powtórzył Vincent Vosse, którego WRT Team szacuje, że wydał około 5 milionów euro, aby przejechać sezon 2019 z dwoma samochodami. - Łatwo jest powiedzieć, że po prostu bierzesz samochód od Audi i nim jeździsz. Ale kto za to zapłaci? - stwierdził Vosse pytany przez Motorsport.com
- Silnik jest prawdopodobnie najdroższą rzeczą w DTM. Wciąż jest dość nowy. Mimo że zamrożony, nieustannie rozwijany. Jeśli nie masz wsparcia producenta, który weźmie na siebie rozwój jednostki i dzięki temu obniży koszty, nie ma to szans. Nie powinniśmy o tym zapominać.
Według Liimatainena, model biznesowy WRT może przestać działać w 2021 roku. Kierowcy mogą nie być skłonni do płacenia miliona euro za miejsce, bez gwarancji późniejszego etatu w fabryce.
- Problem polega na tym, że w przypadku WRT działa to tylko dlatego, że kierowcy mają cel i perspektywę przed sobą: „jeśli będę dobry, wezmą mnie do ekipy fabrycznej”. Jeśli jednak taka szansa przestanie istnieć, to nie wiem czy będzie to dla nich nadal interesujące.
Szef Phoenix Ernst Moser uważa z kolei, że seria DTM aby przetrwać, będzie musiała porzucić swoje obecne samochody.
- Sądzę, że nadal istnieje szansa na utrzymanie tej serii i całej platformy - powiedział w rozmowie z Motorsport.com. - Jednak nie uważam, że może to się spełnić przy utrzymaniu obecnej Class One. Najpierw trzeba te samochody mieć, a nie wiem czy są jakiekolwiek rozmowy na temat przekazania ich prywatnym zespołom. Musimy o tym porozmawiać. Poza tym koszty wciąż byłyby bardzo wysokie - zakończył Ernst Moser.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze