Pindel na mecie najtrudniejszego rajdu w karierze
Tegoroczna edycja Rajdu Barum na długo zapisze się w pamięci zawodników i kibiców. Wszystko przez warunki pogodowe, jakie towarzyszyły rywalizacji na 13 odcinkach specjalnych we wschodnich Morawach.
Podczas minionego weekendu załogi i mechanicy zmagali się z prawdziwym thrillerem pogodowym. W krótkim okresie czasu, a nawet na dystansie jednego odcinka specjalnego, warunki potrafiły się zmienić z mocnej ulewy do upalnego słońca. Loterią i prawdziwą sztuką było przewidzieć właściwy zestaw opon, by nie tylko pojechać szybko, ale przede wszystkim bezpiecznie, by uniknąć poważnego błędu.
Dla Filipa Pindla i Krzysztofa Pietruszki było to najtrudniejsze wyzwanie w karierze, ale w podobnym tonie wypowiadali się nawet najbardziej doświadczeni zawodnicy mistrzostw Europy - na czele z duetem Jan Kopecký / Jan Hloušek, tegorocznymi zwycięzcami klasyfikacji generalnej. Jak bardzo wymagająca była tegoroczna „Barumka”, wyraźnie pokazuje tabela wyników. Na 105 zgłoszonych załóg, na ceremonię mety na Rynku w Zlinie nie dotarła co czwarta.
Dla reprezentantów zespołu Marten Sport przekroczenie mety było priorytetem, tak samo jak wywalczenie cennych punktów w walce o tytuł w klasie RC4 i w markowym pucharze Peugeota. Zespół był bardzo dobrze przygotowany do rajdu, ale w ekstremalnie trudnych warunkach, przy tak dużej ilości wody i błota zalegających na odcinkach, niestety zabrakło pewności siebie. Filip i Krzysztof tym razem uplasowali się bezpośrednio za podium pucharu, z piątym wynikiem w klasie. Dodatkowo punktowana runda w Zlinie (ze współczynnikiem 1,5) kosztowała ich spadek poza czołową trójkę RC4 I, ale cały czas pozostają w walce o podium. Na dwie rundy przed końcem sezonu, utrzymali pozycję wiceliderów Peugeot Rally Cup CZ.
→ Galeria zdjęć z Rajdu Barum 2022
W piątkowy wieczór na ulicach Zlina otworzyli rajd na podium pucharu i z czwartym wynikiem w klasie, ale duży wpływ na ich późniejsze tempo, miało wypadnięcie z trasy na sobotniej pierwszej pętli. Młody kierowca ze Strzelina nie czuł się pewnie przy tak mocno zmiennej przyczepności, a przełożyło się to wszystko na czasy odcinków. We wcześniejszych rundach, na suchym asfalcie był w stanie nawiązywać walkę z czołówką czeskiej „ośki”, ale w ten weekend brak doświadczenia wiązał się ze zbyt dużym ryzykiem odpadnięcia z rajdu.
Załoga skupiła się na tym by jechać swoim tempem, by konsekwentnie walczyć o punkty i nie popełniać błędów. Polacy nie zapisali do statystyk kolejnego podium, ale docierając do mety, zaspokoili sportowy apetyt z pechowej zeszłorocznej edycji. Ze Zlina zabrali także bagaż doświadczeń, którego ogromną wartość nie sposób wycenić. Kolejne wyzwanie czekać będzie w pierwszy weekend października, na trasach 43. Invelt Rally Pačejov 2022.
- To był niesamowity rajd, na którym największą walkę stoczyłem z samym sobą - powiedział Filip Pindel. - „Barumka” rzuciła mi wyzwanie nie tylko pod względem fizycznym, ale była wyczerpująca przede wszystkim psychicznie. Wynik czasowy nie do końca jest satysfakcjonujący, ale jestem zadowolony, że mimo takich trudów i przygód, nie poddaliśmy się nawet na moment. Tym mocniej doceniam nagrodę, jaką było stanąć na mecie w Zlinie.
- Trudno nawet opisać warunki, jakie zapewniła nam pogoda. Trzeba było to wszystko poczuć na własnej skórze, ale doceniam te kilka ostatnich dni, bo to była cenna lekcja rajdowego rzemiosła. Na pewno szybko nie powtórzy się tak trudny i nieprzewidywalny rajd, ale doświadczenia będą procentować - dodał.
- Dziękuje wszystkim kibicom za doping i niesamowitą atmosferę, że mimo pogody, takie tłumy widzów towarzyszyły nam na odcinkach. Przede wszystkim dziękuję ekipie i Krzyśkowi, bo wspólnymi siłami stawiliśmy temu czoła i zespół wykonał doskonałą pracę - podsumował.
- Bardzo mocno przygotowywaliśmy się do tego weekendu, dlatego tym razem na samym początku chcę wszystkim podziękować za ogrom pracy w trakcie i na długo przed rajdem. Wiedzieliśmy, że to będzie najtrudniejszy start w sezonie, ale warunki zaskoczyły nawet najbardziej doświadczonych zawodników - przekazał Krzysztof Pietruszka. - Nam niestety tego doświadczenia zabrakło, a przede wszystkim pewności siebie przy tak diametralnie zmiennej przyczepności. Nie sposób było w pełni wykorzystać doświadczeń z tego roku, albo z zeszłorocznego Rajdu Barum, ponieważ nigdy dotąd nie jechaliśmy w takiej ilości błota i wody.
- Chcieliśmy pokazać się z bardzo dobrej strony i pojechać szybki rajd, ale trudne, kręte odcinki i liczba kłopotów, jakie miały nawet czołowe załogi FIA ERC nie ułatwiały zadania. Koncentracja i wysiłki skupiały się przede wszystkim na tym, żeby nie wypaść z trasy i zaprzepaścić całego wyniku. Mamy tego świadomość, że dało się jechać szybciej, ale z tym doświadczeniem, które posiadamy było to za duże ryzyko, na które dwie rundy przed końcem sezonu, nie mogliśmy sobie pozwolić - dodał. - Mamy ogrom informacji do przeanalizowania i na pewno wyciągniemy z tego wnioski na kolejny start. Na suchej nawierzchni jesteśmy coraz szybsi i walka z czołówką jest w naszym zasięgu, ale teraz wiemy nad czym musimy pracować, gdy pogoda stawia nam takie warunki. Rajd Barum miał być tegoroczną „wisienką na torcie”, ale patrząc już z chłodniejszą głową, trzeba docenić smak mety w Zlinie.
informacja prasowa
Video: Rajd Barum 2022
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.