Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Pozytywne odczucia SHRT po Rajdzie Barum

Wielkie rajdowe święto, wspaniała atmosfera i tłumy kibiców - tak w skrócie można opisać jubileuszowy, 50. Rajd Barum rozegrany w miniony weekend w Czechach. Załoga Subaru Historic Rally Team, Michał Pryczek i Krzysztof Marschal po skorzystaniu z systemu Rally2 uplasowała się na szóstej pozycji i wywiozła ze Zlina 15 punktów do klasyfikacji ERC2.

Barum Czech Rally Zlin

Autor zdjęcia: Mateusz Banaś

Od samego początku wielką niewiadomą stanowiła pogoda. Piątkowy odcinek kwalifikacyjny został rozegrany na mokrej nawierzchni, a Pryczek z Marschalem rozpoczęli od obiecującego, trzeciego czasu. Tego samego dnia, już po ciemku ruszyła właściwa rywalizacja. Na ulicach Zlina jedyna załoga samochodu marki Subaru w rajdzie zanotowała czwarty czas i z optymizmem patrzyła na sobotnie odcinki specjalne.

Niestety marzenia o podium w czeskim klasyku zostały przerwane na czwartej próbie. Dwa kilometry po starcie odcinka Komarov doszło do awarii wspomagania kierownicy, co w konsekwencji doprowadziło do wycieczki poza drogę i uszkodzenia zawieszenia. W niedzielę załoga SHRT wróciła do rywalizacji, jednak poranek znów okazał się pechowy. Kapeć na odcinku Majova kosztował ich ponad 5 minut straty. Pozytywnym akcentem na koniec rajdu okazała się ostatnia pętla, podczas której Pryczek i Marschal dwukrotnie zanotowali czasy w czołowej trójce, ocierając się o swoje pierwsze oesowe zwycięstwo.

- To był bardzo długi i trudny dla nas rajd, nie tylko ze względu na wymagające trasy, ale przede wszystkim z powodu rozczarowania, którego doświadczyliśmy już na początku pierwszego etapu - opowiedział Michał Pryczek. - Na skutek awarii wspomagania wypadliśmy z drogi, uderzając przodem w nasyp ziemny. Szczęście w nieszczęściu, obyło się bez poważnych konsekwencji w uszkodzeniach samochodu, ale pogięte zawieszenie i przestawiona geometria i tak wyeliminowały nas z sobotniej rywalizacji. Na serwisie wymieniliśmy wahacz i mogliśmy wrócić w systemie Rally2. W niedzielę od rana złapaliśmy dobry rytm, ale na najdłuższym odcinku w rajdzie przytrafił nam się kapeć i musieliśmy zmieniać koło na trasie. Jednak gdy wyczerpaliśmy limit pecha, na drugiej niedzielnej pętli wreszcie mogliśmy pokazać nasze prawdziwe tempo. Zabrakło nam niecałych dwóch sekund do pierwszego oesowego zwycięstwa w ERC2, co bardzo nas satysfakcjonuje.

- Choć nasz wynik jest daleki od oczekiwanego, wyjeżdżamy z Czech bardzo zadowoleni. Doświadczyliśmy tutaj rajdów, jakich nie znamy u nas w kraju. Atmosfera, organizacja, a przede wszystkim liczba kibiców jest na zupełnie innym poziomie. To, jak kibice traktują zawodników jest nie do opisania, dla czeskich fanów nie ma znaczenia czy jedziesz najnowszym R5, czy starą Felicią. Wszyscy odczuwają ten sam doping. Na pewno długo jeszcze będę wspominał ten rajd!

- Z założonych trzech celów przed startem, udało nam się spełnić dwa - dodał Krzysztof Marschal. - Po pierwsze jesteśmy na mecie, a po drugie świetnie się bawiliśmy. Zdobyliśmy nowe doświadczenie, a patrząc na tabelę wyników miejsce również jest wysokie, bo szóste… :) Jest oczywiście dużo rzeczy do poprawy, ale cieszy nas tempo, które osiągnęliśmy drugiego dnia. Mieliśmy ambicje, aby stanąć na podium i początek rajdu wskazywał, że jest to możliwe. Niestety późniejsza rzeczywistość zweryfikowała nasze plany.

- Warto podkreślić, że Rajd Barum to nie kolejna, zwykła eliminacja Mistrzostw Europy i Czech. To prawdziwe święto narodowe. Aby znaleźć dobre miejsce na odcinku miejskim, trzeba przyjść kilka godzin wcześniej, najlepiej z drabinką. Nie jest to jednak typowy kręciołek po mieście, rozpoczynający rajd. To prawdziwy odcinek specjalny, liczący ponad 9 kilometrów, oczywiście w zapętleniu. Jednak nawet te trzy kilometry są bardzo techniczne i różnice czasowe często są już spore na starcie rywalizacji. Liczba kibiców, którzy stoją zarówno na odcinkach specjalnych, jak i dojazdowych jest ogromna. Rajd obserwują nie tylko osoby interesujące się tym sportem, ale także całe rodziny dopingujące zawodników. Dzieci zbierają kartki, plakaty, autografy, wszyscy wokół są zadowoleni i uśmiechnięci. Tak powinny wyglądać rajdy, organizowane zarówno dla zawodników, jak i kibiców.

informacja prasowa

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Król nie został zdetronizowany
Następny artykuł Sordo w mistrzostwach Europy

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska