Vincze liderem
Ferenc Vincze najlepiej poradził sobie w bardzo trudnych warunkach, które panują na trasie pierwszego odcinka Rajdu Węgier i został liderem ostatniej rundy mistrzostw Europy.
VINCZE Ferenc, BACIGAL Igor, Skoda Fabia R5, Rally Hungary, FIA ERC
FIA European Rally Championship
Kierowca Fabii R5 na blisko 20-kilometrowej próbie Újhuta - Nyíri był o 0,8 sekundy szybszy od Aleksieja Łukjaniuka i o 8,6 sekundy lepszy od Chrisa Ingrama. Czołową piątkę zamknęli Callum Devine (+9,0) oraz Filip Mares (+20,5). Łukasz Habaj, który startuje jako siedemnasty, stracił ponad 47 sekund.
- Samochód działa bardzo dobrze, ale jechałem wolno i ostrożnie. Musimy przyspieszyć - mówił Habaj.
- Jest ślisko i bardzo niebezpiecznie - relacjonował Vincze.
- W niektórych miejscach jest jak na lodzie. Jest ślisko i mokro. Warunki są ekstremalne. Musimy wiedzieć, jak radzimy sobie w porównaniu do innych - mówił Łukjaniuk.
- Było w porządku. Jestem zadowolony. Auto jest perfekcyjne - komentował Ingram.
- Ciężko być pewnym siebie. Staramy się wykorzystać nowe auto - informował Devine.
- Mieliśmy dobre tempo, ale czas w porównaniu do Chrisa i Lukasa [Łukjaniuka-red.] nie jest dobry. Zobaczymy, czy znajdziemy sekundy na kolejnym oesie - podsumował Mares.
- To szalony oes. Każdy zakręt jest śliski. Włączyliśmy tryb bezpieczeństwa - tłumaczył Hadik (+22,8).
- Obracaliśmy się w lesie i straciliśmy kilka sekund, ale wyczucie jest dobre. Błoto jest wszędzie, czasami nie widać drogi - relacjonował Turan (+24,2).
- Wszystko jest w porządku. Nie atakowaliśmy - mówił Erdi (+26,0).
- Przebiliśmy oponę 4-5 kilometrów przed metą, ale głównym problemem jest interkom. Od połowy odcinka nie słyszałem pilota - tłumaczył Herczig (+34,9).
- Na szóstym kilometrze przebiłem oponę, która po prostu eksplodowała. To było na błotnistej partii. Nie tak chcieliśmy rozpoczynać rajd, ale kocham to auto - informował Johnston (+1:03,4).
W klasyfikacji generalnej Vincze ma za sobą Łukjaniuka (+0,8), Ingrama (+10,1), Devine'a (+11,4) i Maresa (+20,7). Habaj (+50,1) jest dwunasty.
W RGT na starcie po awarii elektroniki nie pojawił się Andrea Nucita. Dariusz Poloński przebił oponę już na pierwszym zakręcie, ale dotarł do mety.
- Mamy wyjątkowego pecha. Przebiliśmy oponę już na pierwszym zakręcie i nie mogliśmy znaleźć miejsca, by zmienić koło. Jednak uwielbiam ten oes, podobało się nam. Efektywniejsza byłaby jednak jazda na oponie szutrowej - mówił Poloński.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze