Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Anomalia w USA

Pod wieloma względami ten weekend wyścigowy w Williamsie można uznać za standardowy. Kubica był wolniejszy od Russella i zmagał się z bolidem, trapionym większymi lub mniejszymi awariami. Jednak były też elementy niestandardowe, pokazujące, jak nieprzewidywalna jest w tym roku konstrukcja ekipy z Grove.

Robert Kubica, Williams FW42

Robert Kubica, Williams FW42

Zak Mauger / Motorsport Images

Tester

Tym razem to George Russell oddawał Nicholasowi Latifiemu swój bolid w piątek. Zadaniem Kubicy było testowanie. Polak bardzo intensywnie sprawdzał opony Pirelli na sezon 2020, przejeżdżając na nich podczas obu sesji jedną z największych liczb okrążeń ze wszystkich kierowców. Powierzenie testowania opon na kolejny rok zawodnikowi, którego przecież w Williamsie nie będzie, a do tego który - oficjalnie - nie radzi sobie z mieszankami Pirelli było dość odważnym posunięciem ekipy. 61 okrążeń dało jednak Robertowi okazję do zapoznania się z torem, czego bardzo potrzebował. Tylko 7 okrążeń miał na to Latifi, w którego bolidzie doszło do awarii skrzyni biegów. Kanadyjczyk mógł zatem poczuć powiew przyszłości. Russell na drugi trening otrzymał już nową skrzynię. W trzecim treningu Kubica był tylko 0,3 sek. za Russellem więc mogliśmy liczyć na to, że będzie to niezły weekend dla niego.

 

Anomalia

Kubica ma fatalne tempo w kwalifikacjach, a potem w wyścigu, na twardszej mieszance opon jest znacznie bliżej Russella. Scenariusz nam dobrze znany, prawda? Ale nie tym razem. W tym przypadku było odwrotnie. To w czasówce Robert był bliżej Anglika niż w wyścigu. Strata Kubicy w sobotę wyniosła około 0,6 sek. Biorąc pod uwagę długość toru, to była to jedna z najmniejszych różnic do Russella w sezonie, a zwłaszcza w drugiej jego części. A warto jeszcze dodać, że w aucie Polaka awarii uległ sensor wskazujący temperaturę lewej przedniej opony, co nie ułatwiało wprowadzenia opon we właściwe okno temperaturowe.

Nie było zatem źle, było standardowo. W wyścigu jednak tempo Roberta było fatalne - jedno z najgorszych wyścigowych w tym sezonie. Co prawda zdołał utrzymać za sobą Russella przez 6 kółek, ale gdy tylko Anglik go wyprzedził, Kubica zaczął jechać 2 sek. gorzej od niego. Było to o tyle dziwne, że piątkowe symulacje wyścigowe Kubicy nie były złe, a dodatkowo przed kwalifikacjami w bolidzie Polaka dokonano zmian, które miały dać pozytywny efekt w wyścigu.

Prawdopodobnie warunki na torze, które w niedzielę były inne niż w piątek i sobotę, sprawiły, że przyczepności nie było w ogóle. Co dziwne, bo było cieplej, a tor był bardziej nagumowany. Znów trzeba było walczyć o utrzymanie w rywalizacji. A taka walka skutkuje mocną degradacją opon i w efekcie mieszkanka pośrednia w bolidzie Roberta przetrwała zaledwie 10 okrążeń.

Szybki zjazd do boksów oznaczał rychłe wpadnięcie pod niebieskie flagi i kolejne straty czasowe. Na swoim przedostatnim okrążeniu, Robert był 2,5 sek. wolniejszy od Russella, który jednak miał nowsze opony. Wycofanie z powodu bliżej nieokreślonego wycieku hydraulicznego tylko dopełniło fatalny obraz tego wyścigu. Ale przynajmniej części będą miały 130 km przebiegu mniej. Kubica nie dojechał do mety drugi raz w tym sezonie, ale po raz pierwszy powodem była awaria. Poprzednio - w GP Rosji - chodziło o oszczędzanie części.

 

Start

Robert sam przyznaje, że cieszy się ze swoich startów do wyścigów w tym sezonie. W USA po raz kolejny pokazał, że tej części wyścigowego fachu mógłby mu pozazdrościć niejeden 14-lat młodszy zawodnik. Kubica na pierwszym okrążeniu jest przede wszystkim mądry. Nie pcha się na siłę tam, skąd i tak nie wyjedzie przed rywalem ze względu na swój samochód. Obserwuje i szuka dogodnego miejsca. Wczoraj awansował na 16. miejsce i gdyby nie agresywny powrót Danila Kvyata na tor, utrzymałby to miejsce dłużej. Biorąc pod uwagę pierwsze zakręty wszystkich dotychczasowych wyścigów, Kubica zyskał na nich łącznie ponad 20 miejsc. I wcale nie działo się to wyłącznie za sprawą problemów innych. Bilans George Russella w tym aspekcie jest znacznie gorszy.

Wyczekiwanie

Robert nie uzewnętrznia już swojej irytacji spowodowanej słabym tempem. Odlicza sesje pozostające mu do przejechanie z Williamsem. A tych jest jeszcze 9. Na Interlagos znów dostanie mniej czasu w bolidzie czego należy żałować. Ten tor to chyba ostatnia szansa na powalczenie w kwalifikacjach. Historia startów Kubicy w Brazylii sięga 2002 roku i zazwyczaj był to dla niego dobry tor. Oby tak było i tym razem, ale wiemy też, że w Williamsie "jest jak jest".

Tekst powstał przy współpracy z powrotroberta.pl

Zobacz również:

 

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Leclerc zaskoczony słabszą formą
Następny artykuł Vettel docenia sukcesy Hamiltona

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska