Bianchi zasłużył na miejsce w Ferrari
Charles Leclerc stwierdził, że Jules Bianchi miał wystarczający talent, aby dostać szansę występów w zespole Ferrari.
Bianchi zmarł w lipcu 2015 roku w następstwie obrażeń odniesionych podczas wyścigu na japońskim torze Suzuka dziewięć miesięcy wcześniej. W latach 2013-2014 Francuz bronił barw ekipy Marussia i błysnął między innymi występem w Grand Prix Monako, plasując się na 9. pozycji. Niedawno Daniel Ricciardo umieścił Bianchiego na liście najbardziej niedocenianych kierowców F1, z którymi miał okazję rywalizować.
Po udanych testach w grudniu 2009 roku Bianchi został podopiecznym Ferrari Driver Academy. W barwach Scuderii zaliczył kilka sesji testowych i zdaniem wielu obserwatorów miał w przyszłości ścigać się bolidem włoskiej stajni. Tak się jednak nie stało, a do Maranello zawitał Charles Leclerc, którego Bianchi był ojciec chrzestnym i długoletnim kolegą.
- Ojciec Julesa i mój zawsze żartowali, że nasze kariery są bardzo podobne - powiedział Leclerc podczas prowadzonej on-line konferencji prasowej. - I o dziwo, kiedy on w dany weekend miał kiepski wyścig, ja również. Za każdym razem było to przedmiotem żartów. Nasze kariery faktycznie są podobne, ponieważ menedżer Nicholas [Todt] obrał dla nas obu mniej więcej taką samą drogę.
- Jestem przekonany, że Jules pokazał w Formule 1 dokładnie to, co musiał. Na ulega wątpliwości, że przed nim było znacznie więcej. Sądzę, że wyniki takie, jak w Monako, kiedy był w Marussii, wiele mówiły o jego talencie.
- Zasłużył na fotel w Formule 1 i na miejsce w Ferrari, pewnie nawet bardziej niż ja. Niestety, los zadecydował inaczej. Jestem pewien, że pokazałby znacznie więcej niż ja. Był niezwykle utalentowany - podsumował Charles Leclerc.
Jules Bianchi, Marussia MR03
Photo by: Sutton Images
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze