Czy Leclerc będzie numerem jeden?

Mattia Binotto zapewnił, że jest za wcześnie, by Ferrari dzieliło kierowców na numery jeden i dwa. Z kolei Timo Glock uważa, iż Charles Leclerc szybko stanie się uprzywilejowany.

Pole man Charles Leclerc, Ferrari, in Parc Ferme

Ferrari świetnie rozpoczęło sezon 2022. Na koncie Scuderii są dwa zwycięstwa, w tym jedno okraszone dubletem.

W duecie Charles Leclerc - Carlos Sainz, lepsze wyniki, ale i więcej szczęścia, ma ten pierwszy. Monakijczyk wygrał dwa wyścigi - w Bahrajnie i Australii, a w Arabii Saudyjskiej był drugi. Z kolei Hiszpan dwukrotnie stawał na podium, ale weekend w Melbourne nie był dla niego udany. Sainz zaliczył pechowe kwalifikacje, ruszał z dziewiątej pozycji i po słabym starcie - wywołanym problemem z kierownicą - wypadł z toru już w trakcie pierwszego okrążenia.

W aktualnej tabeli Sainz traci do Leclerca już 38 punktów. Problemy Red Bull Racing i Mercedesa sprzyjają Ferrari, ale niektórzy sugerują już, iż w Maranello - by zmaksymalizować szanse na laury - powinni już zdecydowanie postawić na Leclerca.

Przed sezonem przedstawiciele Ferrari zapowiadali, że obaj kierowcy będą mogli ze sobą walczyć. Pytany w Melbourne o sprawę, Binotto stwierdził, iż jest jeszcze za wcześnie, aby wyraźnie rozdzielać role w zespole. Zaznacza także, że na dorobek Sainza miały wpływ usterki i błędy ekipy.

- Mogą ze sobą walczyć - zapewnił Binotto na antenie Sky F1. - To dla nas ważne. Sądzę, że sytuacja Carlosa szybko się poprawi, zarówno jeśli chodzi o prędkość, jak i tempo na długim dystansie. Będę się wtedy cieszył.

- Na pewno jest rozczarowany dzisiejszym dniem i my rozumiemy to rozczarowanie. Ważne było, by pokazać w Australii, że jest szybki. I był szybki w piątek oraz w sobotę rano. Potem w kwalifikacjach i wyścigu miał trochę pecha. Tuż przed startem pojawił się problem z kierownicą. To nie powinno się przytrafić, ale takie rzeczy się zdarzają.

- Jednak znam Carlosa i wiem, że wróci mocny. Nie mogę się już doczekać Imoli, by zobaczyć jego prędkość.

Timo Glock, ekspert Sky Deutschland, twierdzi, że w Maranello szybko zrobią z Leclerca niekwestionowanego lidera.

- Leclerc jest w tej chwili na absolutnym szczycie - powiedział Niemiec. - Na tym etapie w zespole jest już jasne, kto będzie z przodu. Jestem przekonany, że już niedługo Ferrari będzie wyraźnie faworyzować Charlesa w określonych sytuacjach.

- Oczywiście, może nie będą to skrajności, ale Leclerc jest w tym momencie liderem mistrzostw, a Carlos Sainz traci już do niego pewien dystans.

Grand Prix Emilii-Romanii odbędzie się 24 kwietnia we włoskiej Imoli.

Czytaj również:

Polecane video:

akcje
komentarze

Nie ma podstaw, by myśleć o tytule

Tania awaria Alonso

Zaprenumeruj