Dźwig „uruchomił” samochód bezpieczeństwa
Dyrektor wyścigów Formuły 1 - Michael Masi wytłumaczył pojawienie się samochodu bezpieczeństwa po awarii Mercedesa Valtteriego Bottasa mówiąc, iż jest to normalna procedura w przypadku konieczności użycia dźwigu.
Autor zdjęcia: Mark Sutton / Motorsport Images
Bottas musiał wycofać się z Grand Prix Brazylii na skutek awarii silnika, ale po otrzymaniu wiadomości od inżyniera postanowił poboczem dojechać do miejsca, w którym była luka w barierze i - jak sądził - będzie łatwo usunąć jego samochód.
Ujęcia z kamer pokładowych pokazały, że Fin po opuszczeniu kokpitu starał się zamontować kierownicę w W10, jednak zostawił ją potem w samochodzie i przeskoczył przez barierę.
Dwóm porządkowym ostatecznie udało się umieścić kierownicę we właściwym miejscu i próbowali oni wrzucić bieg neutralny. Jednak ostatecznie nie udało im się poruszyć samochodu, więc potrzebny był dźwig.
Od czasu wypadku Julesa Bianchi'ego na torze Suzuka, każde użycie dźwigu oznacza wyjazd samochodu bezpieczeństwa, nawet jeśli uszkodzony bolid znajduje się po wewnętrznej stronie zakrętu, a wysięgnik jedynie na krótki moment jest przed barierami.
- Valtteri spisał się fantastycznie - pochwalił zachowanie Bottasa Masi. - Próbowano wepchnąć samochód przez lukę w barierach. Dlatego też początkowo mieliśmy podwójne żółte flagi.
- Cała sytuacja miała miejsce poza trasą, ale bolid utknął na wyboju. Musieliśmy więc wezwać do pomocy dźwig, a jak tylko on się pojawia, to dla mnie jest wszystko jasne - samochód bezpieczeństwa.
Spytany czy wystąpił problem z neutralnym biegiem, Masi odpowiedział: - Porządkowy poinformował, że [auto] utknęło na wyboju i tak je pozostawił. Oczywiście jak tylko musiałem wezwać dźwig, to wszystko się zmieniło.
Chociaż sam dźwig i samochód Bottasa szybko znaleźli się za barierami, okres neutralizacji trwał aż siedem okrążeń. Bardzo wielu kierowców mogło się w tym czasie „oddublować”.
- W zasadzie myślałem, że jedynie pięć czołowych samochodów nie było zdublowanych. Pierwsza część całej operacji polegała na ustawieniu lidera tuż za samochodem bezpieczeństwa, co zajęło więcej czasu niż zwykle. Potem „zajęliśmy” się pozostałymi.
- Zawsze pierwszym celem jest usunięcie niebezpieczeństwa z toru. Odzyskanie okrążenia przez inne samochody jest zadaniem wtórnym - podsumował Michael Masi.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze