Latifi o swoim wypadku
Nicholas Latifi stwierdził po wyścigu w Abu Zabi, że nigdy nie miał zamiaru wpłynąć na walkę o tytuł mistrzowski.
Nicholas Latifi, Williams FW43B, Charles Leclerc, Ferrari SF21
Charles Coates / Motorsport Images
Sześć okrążeń przed końcem wyścigu kierowca Williamsa uderzył w ścianę w zakręcie czternastym, przez co na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, który "pomógł" wyłonić mistrza świata.
Lewis Hamilton przed wypadkiem Latifiego miał 11 sekund przewagi nad swoim rywalem Maxem Verstappenem. Wszystko wskazywało na to, że Brytyjczyk zdobędzie swój ósmy tytuł mistrzowski, jednak SC zniweczył jego prowadzenie.
Dyrektor wyścigu, Michael Masi zdecydował się wznowić wyścig na jedno okrążenie, podczas którego Max Verstappen wyprzedził Lewisa Hamiltona i sięgnął po pierwsze mistrzostwo w karierze.
Nicholas Latifi wyjaśnił, że podczas walki o pozycję z Mickiem Schumacherem wyjechał poza tor, przez co miał brudne opony, co przyczyniło się do utraty trakcji w zakręcie 9.
- Walczyliśmy z Mickiem koło w koło. Miałem problemy z przyczepnością, a w szczególności w tym miejscu, gdzie się rozbiłem. Przez cały weekend zmagałem się tam z trakcją - tłumaczył Kanadyjczyk.
- Nie zdawałem sobie sprawy z sytuacji w wyścigu. Nie było nigdy moją intencją, aby wpłynąć na wyniki mistrzostw. Popełniłem błąd i zrujnowałem mój własny wyścig.
Decyzja o wznowieniu wyścigu jest punktem kontrowersji. Mercedes twierdzi, że dyrektor wyścigu Michael Masi nie przestrzegał przepisów sportowych podczas wznowienia wyścigu.
Zespół żąda przeniesienia wyników z przedostatniego okrążenia, co oznaczałoby, że Hamilton zostałby koronowany mistrzem. Sędziowie odrzucili protesty zespołu. Ekipa z Brackley złożyła teraz intencję odwołania się od decyzji stewardów. Kolejne kroki mają zostać podjęte w najbliższym czasie.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze