Ferrari nie rozwiązało problemu
Zespól Ferrari przyznaje, że potrzebuje więcej czasu, by całkowicie wyeliminować problem, który podczas kwalifikacji do Grand Prix Niemiec uniemożliwił Charlesowi Leclerkowi walkę o pole position.
Autor zdjęcia: Mark Sutton / Motorsport Images
Zarówno Leclerc, jak i Sebastian Vettel należeli do faworytów sesji kwalifikacyjnej na niemieckim torze Hockenheim. Jednak oba bolidy Scuderii zostały pokonane przez różne awarie.
Problem z turbosprężarką zatrzymał Vettela już w Q1. Natomiast kłopoty z układem paliwowym powstrzymały młodego Monakijczyka przed wyjechaniem na tor w trzecim segmencie czasówki.
Po katastrofie jaka spotkała “czerwonych”, szef ekipy Mattia Binotto powiedział, że Ferrari musi uporządkować swoje wewnętrzne procedury, związane z kontrolą niezawodności. Jednak zespól nie ujawnił jakie były dokładne przyczyny problemów w Niemczech, ani jakie środki zaradcze wprowadzono, by temu zapobiec w przyszłości.
Ferrari uważa, że kłopoty pojawiły się na skutek wyjątkowych okoliczności i jest niezwykle mało prawdopodobne, że się powtórzą.
Zapytany przez Autosport/Motorsport.com czy jest pewny, że żadna z awarii nie zdarzy się ponownie, Binotto odpowiedział: - Sądzę, że w obu kwestiach przeprowadzono wiele analiz.
- Pracujemy nad rozwiązaniami. Sprawa Seba jest praktycznie zakończona. Jeśli chodzi o drugi problem, to potrzebujemy trochę więcej czasu. Natomiast rozumiemy co było przyczyną, więc jesteśmy pewni, że nie powtórzy się podczas najbliższego weekendu.
Leclerc po starcie z dziesiątego pola, przebił się do czołówki. Jednak rozbił się kilka chwil po tym jak awansował na drugą pozycję. Jak sam przyznał, jego reakcja na ten wypadek nie była tak intensywna, jak po kraksie w kwalifikacjach do Grand Prix Azerbejdżanu.
- Po Baku nie byłem taki [spokojny] jak teraz. Według mnie tam błąd był o wiele większy. Na Hockenheim konsekwencje były większe, ponieważ nie zdobyliśmy punktów. Z drugiej jednak strony warunki były bardzo, bardzo złe.
21-latek zdradził również, że tuż po swoim wypadku nie wiedział o przygodzie, która spotkała w tym samym miejscu Lewisa Hamiltona. Dowiedział się o tym od kibiców, którzy pokazali mu swoje filmiki.
- Widziałem video na trybunie. Nie miałem pojęcia, że Hamilton też tam wypadł i to kilka chwil po tym jak stamtąd odszedłem. Myślałem, że został poinformowany przez radio o mojej przygodzie.
- Mocno padało na tych dwóch zakrętach i na slickach niewiele można było zrobić - zakończył Charles Leclerc.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze