FIA zaprzecza powiązaniom z Mercedesem

Ben Sulayem odrzucił oskarżenia o stronniczość FIA wobec zespołu Mercedesa w F1 i odpowiedział na zarzuty dotyczące byłej prawniczki stajni z Brackley.

FIA zaprzecza powiązaniom z Mercedesem

Niedawne kontrowersje związane z przekroczeniem limitu kosztów wokół Red Bulla wywołały nowe pytania dotyczące prowadzenia wyścigów przez FIA. W szczególności Red Bull wyraził zaniepokojenie faktem, że poufne informacje o przekroczeniu limitu budżetowego wyciekły do ​​rywalizujących ze sobą drużyn już podczas Grand Prix Singapuru.

- Oskarżenia postawione w Singapurze były niezwykle niepokojące dla każdego członka personelu, wszystkich naszych partnerów, wszystkich zaangażowanych w Red Bulla. Oczywiście każda forma wycieku jest bardzo niepokojąca - powiedział szef zespołu, Christian Horner. 

Doradca Red Bulla ds. sportów motorowych, Helmut Marko, zasugerował później w niemieckiej telewizji, że to bardzo dziwne, że informacje, które wypłynęły z FIA, dotyczyły obszaru nadzorowanego przez byłą prawniczkę Mercedesa, Shailę-Ann Rao.

Dołączyła ona do FIA na początku tego roku, awansując na stanowisko tymczasowego sekretarza generalnego ds. sportów motorowych, co wzbudziło pewne obawy zespołów F1 ze względu na jej wcześniejsze powiązania z Mercedesem.

Czytaj również:

Jednak przemawiając przy okazji Grand Prix Abu Zabi, Mohammed Ben Sulayem odrzucił wszelkie sugestie, jakoby Shaila-Ann Rao była stronnicza względem Mercedesa.

- Widzimy jej inteligencję, jeśli chodzi o podejmowanie ważnych decyzji. Kiedy podjęto decyzję o ukaraniu zespołów za przekroczenie limitu kosztów, Shaila-Ann powiedziała mi, że ​​to trochę surowe. Spojrzałem na nią i powiedziałem „Mój Boże, jest ktoś, kto oskarża ją o bycie z Mercedesem, a ona mówi mi, że kara jest zbyt surowa dla Red Bulla” - opowiadał Ben Sulayem.

Zapytany, czy są jakieś obawy związane z przeciekami, prezes FIA powiedział, że nieoczekiwane ujawnienie informacji jest czymś powszechnym na wszystkich poziomach F1 – więc to, co wydarzyło się ostatnio, nie było niczym niezwykłym.

- W momencie przecieku byliśmy w Austrii. Mieliśmy spotkanie Komisji F1 i kiedy o tym rozmawialiśmy, było to już w wiadomościach. Czasami jest to frustrujące, ponieważ zanim skończysz spotkanie, coś się wydostaje - przyznał Ben Sulayem.

akcje
komentarze

Sześć sprintów F1 w przyszłym roku

Perez mocny przed kwalifikacjami