Fizyczne zaległości Sainza

Carlos Sainz uważa, że w czasie Grand Prix Miami dały mu się we znaki zaległości fizyczne, powstałe na skutek dwóch nieukończonych wyścigów: w Australii i włoskiej Imoli.

Carlos Sainz, Ferrari, 3rd position, celebrates on the podium with his trophy

Sainz przybył na Florydę mając za sobą dwa nieukończone wyścigi z rzędu, podczas których przejechał łącznie niespełna trzy okrążenia. W Australii odpadł na skutek swojego błędu, natomiast w Imoli skończył w żwirze z powodu pomyłki Daniela Ricciardo.

Hiszpan weekendu w Miami również nie zaczął najlepiej. W drugim piątkowym treningu Sainz rozbił się w zakręcie numer 13. Zdołał się odbudować podczas sobotnich kwalifikacji i wywalczył drugie pole startowe.

Po starcie szybko je stracił na rzecz Maxa Verstappena, ale ostatecznie udało mu się utrzymać najniższy stopień podium. Z biegiem dystansu Sainz tracił jednak coraz więcej do dwóch znajdujących się z przodu kierowców i jak sam przyznał, główną przyczyną była słabnąca dyspozycja fizyczna.

- Nie było problemów z balansem - powiedział Sainz. - Chociaż nie było z tym balansem łatwo, ponieważ nie mogliśmy nadążyć za Maxem i Red Bullem.

- Jednak jeśli o mnie chodzi, pod koniec stintu na pośredniej mieszance nie czułem 100-procentowej dyspozycji. W trakcie pięciu ostatnich okrążeń bolała mnie szyja i po piątkowym wypadku nie mogłem cisnąć na maksimum.

- Nie chcę używać tego jak wymówki, ale może brakowało mi też tych dwóch ostatnich wyścigów, aby przyzwyczaić kark i ciało do samochodu F1. Byłem miesiąc bez pełnego dystansu i w połączeniu z piątkowym wypadkiem sprawiło to, że aż do wyjazdu samochodu bezpieczeństwa nie mogłem cisnąć na 100 procent.

Sainz zdając sobie sprawę z niedyspozycji, cieszy się jednak, że udało mu się wreszcie ujrzeć flagę w szachownicę.

- Nie tyle przyniosło to ulgę, co było potrzebne - zaznaczył Sainz. - Sądzę, że musiałem przejechać pełny dystans, aby przyzwyczaić ciało i wyczuć samochód na używanych oponach oraz z dużą ilością paliwa.

- W trakcie wyścigu popełniałem błędy, ale dlatego, że sprawdzałem zarówno samochód, jak i siebie. Ważne jest to, że przejechaliśmy cały dystans. W niektórych fragmentach byłem całkiem szybki i mogłem powalczyć z Checo, wyczuwając jak zarządzać baterią i oponami. Sądzę, że dało mi to wizję, co robić w przyszłości - podsumował Carlos Sainz.

Czytaj również:

Polecane video:

akcje
komentarze

Kierowcy Haasa wszystko zmarnowali

Alfa Romeo szybsza od Mercedesa

Zaprenumeruj