Giovinazzi jechał w wyścigu uszkodzonym autem
Antonio Giovinazzi zaliczył Grand Prix Australii z uszkodzonymi podłogą i przednim skrzydłem w swoim samochodzie.
Autor zdjęcia: Glenn Dunbar / Motorsport Images
Do naruszenia konstrukcji podłogi w samochodzie F1 Alfy Romeo doszło tuż po starcie, kiedy Włoch przejechał po odłamkach z bolidu Daniela Ricciardo. Potem miał kontakt z McLarenem Carlosa Sainza w dziewiątym zakręcie, na czym ucierpiało przednie skrzydło.
Walcząc o tempo i niezdolny do walki z innymi samochodami, Giovinazzi stracił jeszcze około pięciu sekund podczas pit stopu, kiedy zespół dokonał korekt w ustawieniach auta w celu poprawienia balansu bolidu.
Ostatecznie był piętnasty, wyprzedzając tylko kierowców Williamsa, podczas gdy jego kolega zespołowy Kimi Raikkonen zajął ósme miejsce.
- Zniszczyłem przednie skrzydło na pierwszym okrążeniu po kontakcie z McLarenem - tłumaczył Giovinazzi. - Potem to był trudny wyścig, szczególnie podczas pierwszego stintu.
- Następnie w trakcie pierwszego postoju próbowaliśmy naprawić nieco przednie skrzydło, aby nie tracić dalej zbyt wiele czasu. Ostatecznie tempo było lepsze, ale samochód był poważnie uszkodzony. Skupiamy się już na kolejnych rundach - dodał.
Szef zespołu – Frederic Vasseur był zadowolony, jak Giovinazzi poradził sobie w miniony weekend, szczególnie w kwalifikacjach. Włoch był czwarty w pierwszej części czasówki, z wynikiem, który dałby mu miejsce w czołowej dziesiątce, gdyby powtórzył go w Q2.
- Antonio spisał się bardzo dobrze w Q1 - powiedział Vasseur dla motorsport.com. - Niestety w wyścigu miał kontakt na pierwszym okrążeniu. Stracił sporo z siły docisku i było po wszystkim. Startował na średniej mieszance i musiał to przetrwać z nadzieją na samochód bezpieczeństwa lub coś takiego. W każdym razie wykonał dobrą pracę.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze