Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Gry nie zastąpią prawdziwej Formuły 1

Kierowca McLaren Racing Team, Carlos Sainz stwierdził, że wirtualna rywalizacja stanowi jedynie urozmaicenie, a nie realną alternatywę dla prawdziwego ścigania.

Charles Leclerc, Ferrari leads

Charles Leclerc, Ferrari leads

Codemasters

Tegoroczny harmonogram Formuły 1 został zburzony przez pandemię koronawirusa. Po odwołaniu w ostatniej chwili Grand Prix Australii kierowcy wrócili do swoich domów i podobnie jak wielu mieszkańców globu poddają się izolacji.

Aby urozmaicić sobie codzienną rutynę, niektórzy zawodnicy przerzucili się na wirtualną rywalizację. Wiele serii uruchomiło już „w sieci” swoje mniej lub bardziej oficjalne rozgrywki. Należą do nich Formuła 1, MotoGP, IndyCar i NASCAR. Nie brakuje również wirtualnych rajdów, organizowanych przez takie sławy jak Petter Solberg czy Chris Ingram.

Podobnie jak wcześniej Robert Kubica, tak i Carlos Sainz podkreśla, że gry - choć coraz bardziej profesjonalne - mają służyć przede wszystkim rozrywce i urozmaiceniu.

- To prawda, że takie gry, jak Gran Turismo Sport czy iRacing są naprawdę spektakularne pod względem graficznym, odwzorowania torów czy możliwych do zastosowania ustawień samochodu - powiedział Sainz. - Mimo to, kiedy wsiadasz do prawdziwego bolidu i jedziesz na granicy możliwości, potrzebujesz określonej kondycji fizycznej oraz umiejętności, których nigdy nie nabędziesz siedząc w domu.

- Sądzę, że jest mało prawdopodobne, aby przez symulator dostać się do F1. Teraz używam go bardziej jako urozmaicenia niż czegokolwiek innego. Pomaga mi to też zachować emocje związane z rywalizacją.

Sainz podkreślił również, że kierowcy będą zmagać się ze sporym obciążeniem fizycznym, gdy wrócą do właściwej rywalizacji po tak długiej przerwie.

- Ma to na nas duży wpływ, szczególnie na szyję. Nawet jak ćwiczy się w domu, to niemożliwe jest wygenerowanie takich sił G, jakie działają w samochodzie. Tor, który wybiorą na pierwszy wyścig, będzie miał duży wpływ na to, jak poradzą sobie kierowcy.

Spytany jak ocenia pod tym względem Red Bull Ring, który obecnie jest typowany jako gospodarz inauguracji sezonu, 25-latek odpowiedział:

- Nie należy do najtrudniejszych. Będziemy jednak cierpieć w szybkich zakrętach. Gdyby pierwszym wyścigiem były Węgry lub Singapur, wielu kierowców zakończyłoby rywalizację na krawędzi omdlenia.

- Ludzie nie zdają sobie sprawy, jakim obciążeniom podlega ciało podczas grand prix. Jedynym sposobem na uzyskanie formy pozwalającej prowadzić samochód F1 jest... jazda samochodem F1 - zakończył Carlos Sainz.

Czytaj również:

 

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Vettel spróbuje simracingu
Następny artykuł Vettel zadecyduje przed pierwszym wyścigiem

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska