Hamilton: Ferrari nie powinno premiować Leclerca
Aktualny lider mistrzostw świata Formuły 1 - Lewis Hamilton uważa, że Ferrari zbyt wcześnie stara się zrobić z Charlesa Leclerca swojego kierowcę numer jeden, zmniejszając tym samym rolę Sebastiana Vettela.
Autor zdjęcia: Carl Bingham / Motorsport Images
Vettel rozpoczął bieżący sezon jako „priorytetowy” kierowca włoskiej ekipy, jednak seria kwalifikacyjnych porażek z Leclerkiem oraz zwycięstwa Monakijczyka w Belgii i na Monzy przyniosły odwrócenie sytuacji.
W czasie ostatniego grand prix w Rosji, Niemiec dostał polecenie przepuszczenia Leclerca. Zabieg ten został uzgodniony jeszcze przed startem rywalizacji, jednak czterokrotny mistrz świata zignorował komunikaty radiowe. Ostatecznie oba SF90 zamieniły się miejscami po odbyciu postojów w boksach.
Wypowiadając się tuż przed Grand Prix Japonii, Hamilton powiedział, że sytuacja w Ferrari mogła wyglądać z zewnątrz tylko w jeden sposób i podkreślił, że ekipa z Maranello często ma skłonności do premiowania jednego kierowcy kosztem drugiego.
- Mają tam interesującą dynamikę, ponieważ wcześniej to Seb był numerem jeden, a teraz najwyraźniej nie jest. Z boku wydaje się, że Ferrari próbuje awansować Charlesa. Czy to dobre dla zespołu? Nie sądzę. Ale taka jest ich filozofia od zawsze.
- W naszym zespole nie narzekamy, ponieważ mamy dobre podejście, które działa prawidłowo i nie zamierzamy tego w najbliższym czasie zmieniać.
Hamilton podkreślił, że jego obserwacje wykraczają poza Grand Prix Rosji, kiedy to Ferrari obmyśliło plan dający na starcie przewagę Vettelowi. Dodał jednak, że jest zaskoczony tym, że Leclerc zgodził się nie bronić swojej pozycji w zakręcie numer 1.
- Weźmy za przykład pole position Valtteriego [Rosja 2018]. Kiedy startujemy, to on daje strugę drugiemu kierowcy na polach, zamiast trzeciemu. Razem pracujemy nad tym scenariuszem.
- On zamknął wewnętrzną stronę, ja dostałem strugę, zablokowaliśmy pierwszy rząd i utrzymaliśmy prowadzenie. Rozumiem więc, że to działa. Sądzę jednak, że Charles powiedział „dam strugę”, a potem nie wykonał ruchu, by się obronić. Powinien to uczynić, ponieważ nie możesz oddać miejsca i oczekiwać, że je odzyskasz.
Zapytany czy jego własne doświadczenia z czasów początków w F1 i bycia partnerem wskazanego lidera - Fernando Alonso, oznaczają, że może odnosić się do sytuacji Vettela, Hamilton stwierdził: - To tylko założenie, ponieważ patrzymy na Ferrari z zewnątrz i do końca nie wiemy co się u nich dzieje i co czuje Seb, więc ciężko porównywać wszystko do nich.
- Oczywiście, kiedy jeździłem z Fernando on był numerem jeden, jednak w połowie sezonu zaczęli nas traktować równo. Dawali tyle samo paliwa [na kwalifikacje] i wtedy można dostrzec różnicę. Wszystko było dynamiczne i nie wyszło to z korzyścią dla ekipy.
- Jednak ja to rozumiem. Gdy przychodzisz do zespołu to chcesz równego traktowania. Są jednak kierowcy, którzy ciągle pragną mieć status lidera i jest im z tym łatwiej. Lubię sobie wypracować taką pozycję, ale startując z równego poziomu.
- Status może się zmieniać każdego weekendu. Jednak jeśli już wcześniej wiesz, że jesteś numerem dwa, to pewien defetyzm pojawia się jeszcze przed rywalizacją - zakończył Lewis Hamilton.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze