Horner wierzy w Liberty Media
Szef Red Bull Racing, Christian Horner wierzy, że właściciele Formuły 1 nie pozwolą, aby z powodu kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa upadł którykolwiek z zespołów obecnej stawki.
MvMax Verstappen, Red Bull Racing RB15 leads Valtteri Bottas, Mercedes AMG W10 at the start of the race
Zak Mauger / Motorsport Images
Pandemia koronawirusa zatrzymała rozgrywki Formuły 1. Brak wyścigów oznacza, że zespoły nie otrzymują wypłat i kilka z nich może szybko popaść w finansowe tarapaty. Niektóre z ekip mające swoje siedziby w Wielkiej Brytanii wysłały swoich pracowników na przymusowe urlopy i zgłosiły się po rządową pomoc. Obniżki pensji dotyczą również kadry kierowniczej oraz kierowców.
Włodarze serii i przedstawiciele zespołów każdego tygodnia dyskutują o sposobach na oszczędności, ale widmo bankructwa wciąż jest realne o czym wspominał także prezydent FIA, Jean Todt.
Horner pokłada jednak nadzieje we właścicielach F1. Brytyjczyk uważa, że Liberty Media w obronie interesów własnego przedsięwzięcia pomogłaby uratować zagrożone ekipy.
- To mógłby być potężny cios i w takim momencie to promotor musi się włączyć - powiedział Horner na łamach The Guardian. - To ich zadanie. Muszą zdecydować, w jaki sposób utrzymać zespoły przy życiu. Sądzę, że ludzie z Liberty zrobiliby wszystko, co w ich mocy, aby zapewnić, iż dziesięć zespołów znajdzie się na starcie w przyszłym roku.
- W celu ochrony własnego biznesu uważam, że pomogliby w istotny sposób.
Kością niezgody wśród zespołów jest wysokość przyszłego limitu kosztów. Większe ekipy nie chcą zbyt mocno obcinać swoich wydatków, a Horner uważa, iż niektórzy próbują wykorzystać aktualną sytuację do swoich celów.
- Zespoły to konkurencyjne bestie i oczywiste jest, że chcą wykorzystać coś z myślą o sobie. Limit to dyskusja na temat konkurencyjności, a nie pieniędzy. Chodzi o sprowadzenie czołówki do poziomu, na którym ekipy środka stawki czują, iż mogą zacząć rywalizować. Rzeczywistość jest jednak taka, że niezależnie od poziomu wydatków, zawsze ktoś będzie z przodu stawki, a ktoś z tyłu - zakończył Christian Horner.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze