„Jazda o życie” nagina prawdę

Toto Wolff przyznał, że początkowo nienawidził oglądać „F1. Jazda o życie” i zaznaczył, że producenci nierzadko naginają prawdę.

„Jazda o życie” nagina prawdę

Mająca swoją premierę w 2019 roku, produkcja Netflixa z miejsca odniosła ogólnoświatowy sukces, jednocześnie przyciągając do Formuły 1 nowych fanów. Już w najbliższy piątek na platformie pojawi się czwarty sezon, opowiadający o niezwykle dramatycznej, ubiegłorocznej rywalizacji.

Choć generalna opinia o serialu jest pozytywna, wiele osób z padoku zwraca uwagę, że niektóre zdarzenia na ekranie pokazane są w nieco zafałszowany sposób. Mówili o tym m.in. Carlos Sainz czy Max Verstappen. Ten ostatni odmówił nawet udzielania specjalnych wywiadów na potrzeby najnowszego sezonu.

Wielkim przeciwnikiem serialu był na początku również Toto Wolff, szef zespołu Mercedesa.

- Oglądam pierwszy czy drugi sezon i nienawidzę tego - przyznał w rozmowie z dziennikiem Irish Independent. - Teraz bierzemy w tym udział. Stopniowo do tego dojrzewaliśmy. Nigdy nie chciałem mieć kamery przed twarzą. Jednak wiąże się z to z moją pracą i muszę pogadać o samochodach i biznesowej stronie Formuły 1.

- Jednak nagle zdajesz sobie sprawę, jak wielkie zamieszanie to budzi na całym świecie. Przyciąga nową, młodszą publiczność.

Wolff dodaje, że chwilami jest przerażony tym, jak blisko dopuszczane są kamery oraz podkreśla, iż producenci na potrzeby serialu nierzadko mocno naginają prawdę, sprytnie montując określone ujęcia.

- Nienawidzisz tam siebie widzieć. Tworzą pokręconą narrację. Łączą ze sobą sceny w sposób, w jaki się nie wydarzyły. Myślę, że osoba wtajemniczona będzie wiedziała, że nie tak to wyglądało.

- Tworzymy jednak rozrywkę i to jest jej nowy wymiar - podsumował Toto Wolff.

Czytaj również:
akcje
komentarze

Pożądana agresja Verstappena

Bez desperacji, ale z motywacją