Koniec sagi „zielonego Red Bulla”
Red Bull Racing zdecydował się zakończyć sprawę „zielonego RB18”, czyli niezwykłego podobieństwa poprawionego Astona Martina do konstrukcji z Milton Keynes.

Afera rozpoczęła się wraz z piątkowymi treningami przed Grand Prix Hiszpanii. Na tor pod Barceloną wyjechał odmieniony AMR22, istotnie przypominający tegorocznego Red Bulla. Podobieństwa zaobserwowano w obszarach związanych z podłogą, sekcjami bocznymi oraz tylnego skrzydła.
FIA rozpoczęła procedurę badania podobieństw i procesu projektowania AMR22, zwłaszcza, że tłem sprawy była przeprowadzka kilku osób z wysokich stanowisk z RBR do Astona Martina. Federacja uznała, że samochód jest legalny, jednak w Milton Keynes zapowiedzieli wewnętrzne śledztwo w sprawie rzekomego kopiowania danych z komputerów.
Helmut Marko grzmiał, że są dowody na kradzież własności intelektualnej, jednak ponad dwa tygodnie od wybuchu „afery” przyznał, że sprawa raczej zostanie zakończona. Dodał, że poza wyraźnym podobieństwem, nic więcej nie można udowodnić.
Pytany przez formel1.de - siostrzaną publikację Motorsport.com - o postępy w sprawie, Marko powiedział:
- Sytuacja wygląda tak, że nie możemy niczego udowodnić i nie dążymy do tego, ponieważ nie postrzegamy Astona Martina jako naszego bezpośredniego konkurenta.
- Jednak jeżeli przyjmiemy argument związany z Ferrari, który nawet nie jest skierowany w stronę Red Bulla, chcielibyśmy otrzymać wyjaśnienie, jak daleko można posunąć się w podobieństwach, ponieważ mamy juniorski zespół AlphaTauri. Jeśli interpretować konsekwentnie, współpraca między Red Bullem i AlphaTauri powinna być szersza, a projekt AlphaTauri zbliżony do Red Bull Racing.
W Astonie argumentowali, że koncepcja podobna do tej użytej przez RBR była gotowa już zimą. Pytany więc czemu to rywale nie oprotestowali Red Bulla, Marko odparł:
- To szalenie trudne do zrozumienia. A gdy weźmie się pod uwagę ramy czasowe, niespójności jest jeszcze więcej. Jednak jeśli czegoś nie można pokazać czarno na białym, powinno się odpuścić.
- Oni nie są naszym bezpośrednim konkurentem, więc nie jest to dla nas najistotniejsze.
Polecane video:
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.