Leclerc był onieśmielony
Charles Leclerc wrócił do początków swojej współpracy z Sebastianem Vettelem, przyznając, że był onieśmielony i wystraszony obecnością czterokrotnego mistrza świata.
Autor zdjęcia: Mark Sutton / Motorsport Images
Leclerc dołączył do Ferrari po zaledwie jednym pełnym sezonie w Formule 1, spędzonym w Sauberze. W Maranello zastąpił Kimiego Raikkonena, a podjęte przez Scuderię ryzyko opłaciło się. Młody Monakijczyk przebojem wdarł się do czołówki F1, wygrywając w 2019 roku dwa wyścigi.
Początek w barwach Ferrari nie był jednak bezproblemowy. Leclerc nie ustrzegł się błędów. Na wyniki wpływały również zaostrzające się relacje z Vettelem.
Obchodzący przed pięcioma dniami 23 urodziny, kierowca przyznał, że sam nie ułatwiał sobie współpracy z bardziej doświadczonym partnerem, ponieważ czuł się onieśmielony.
- Być może początek był nieco niepewny, ale to była moja wina - powiedział Leclerc na łamach Die Welt. - Nagle znalazłem się obok czterokrotnego mistrza świata, co mnie trochę onieśmieliło. On już tyle wygrał, a ja nie dokonałem jeszcze niczego. Z biegiem czasu było coraz lepiej. Oczywiście na torze pojawiły się pewne zgrzyty, ale poza nim wszystko między nami było w porządku.
W maju Ferrari zapowiedziało, że nie przedłuży kontraktu z Vettelem. Przez pewien czas przyszłość Niemca w F1 stała pod znakiem zapytania. Ostatecznie 33-latek dołączy do Astona Martina, gdzie zdaniem wielu odbuduje swoją formę po katastrofalnym, bieżącym sezonie.
Spytany czy dałby starszemu koledze jakąś radę zanim ten podjął swoją decyzję, Leclerc odparł:
- Nigdy bym sobie na to nie pozwolił. On zrobił dla sportu dużo więcej niż ja i zasługuje na szacunek.
Vettel jest aktualnie trzynasty w klasyfikacji indywidualnej. W jedenastu wyścigach zgromadził 17 punktów. Leclerc z 63 oczkami widnieje na ósmej pozycji.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze