Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Leclerc musi być numerem jeden

Damon Hill uważa, że jeśli Ferrari chce pokonać w najbliższej przyszłości Maxa Verstappena, musi jednoznacznie postawić na Charlesa Leclerca.

Charles Leclerc, Ferrari

Charles Leclerc, Ferrari

Glenn Dunbar / Motorsport Images

Scuderia od początku sezonu wzbrania się przed jednoznacznym podziałem na kierowcę numer jeden i dwa. Choć w opinii wielu obserwatorów Ferrari, by zmaksymalizować swoje szanse na tegoroczne laury powinno postawić na Leclerca, w Maranello konsekwentnie przekonywali, że rywalizacja jest jeszcze na wczesnym etapie.

Zdziwienie wzbudziło przede wszystkim priorytetowe potraktowanie Carlosa Sainza podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii. To Hiszpan w kluczowym momencie otrzymał świeży komplet opon, mimo że na prowadzeniu znajdował się Leclerc. Niektórzy oczy ze zdumienia przecierali również w austriackim sprincie, gdzie Sainz zaciekle atakował Leclerca, a Verstappen zyskiwał w tym czasie kolejne sekundy.

Niedawno John Elkann, prezes Ferrari, zapowiedział, iż włoska stajnia zdobędzie „wkrótce” mistrzostwo wśród kierowców i konstruktorów, a na pole position w dążeniu do tego celu jest Leclerc. Szef zespołu - Mattia Binotto próbował później tłumaczyć, iż Elkann nie miał na myśli jasnego podziału ról.

Jednak Hill uważa, że w Ferrari taki podział powinien wreszcie nastąpić, a tym faworyzowanym musi zostać Leclerc.

- Fakt jest taki, że pod względem czystego tempa to Charles Leclerc nadal jest wiodącym gościem - powiedział Hill w podcaście F1 Nation. - Carlos wykonał świetną robotę, ale wciąż nie zdominował Charlesa, prawda? Mam na myśli to, że jest trochę jak Sergio [Perez].

- Są bardzo dobrym zespołem, udanym duetem. Carlos był bardzo szybki na Monzy, ale musi wejść na kolejny poziom, aby odsunąć Charlesa w cień.

- Czyli uwaga [Elkanna] była sprawiedliwa. Jeśli idziesz na bitwę przeciwko Maxowi Verstappenowi i Red Bullowi, musisz wystawić z przodu swoich najlepszych ludzi, a nie przejmować się zranionymi uczuciami. Na to nie ma czasu w F1.

- Sądzę, że było to bolesne, ale prawdziwe stwierdzenie i pojawiło się we właściwym czasie, bez wywierania na Ferrari ogromnej presji, której mieli już dostatek. [W Monzy] byli na pole position z Charlesem i poszło źle.

Hill porównał aktualny zespół - tracący okazję na zwycięstwo za okazją - z ekipą, w której jeździł Michael Schumacher i przypomniał, że w tamtych czasach Ferrari było pewniakiem do bezbłędnego występu.

- Mam na myśli czasy, kiedy wygrywał Michael. Mówiłem wtedy, że na jego zwycięstwo można było postawić swój dom. Patrzyłeś na ten zespół, widziałeś jak działa, jak jeździ Michael i postawiłbyś swój dom.

- Z aktualnym Ferrari na pewno nie chciałbyś tego zrobić - zakończył Damon Hill.

Czytaj również:

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Piastri na krótko w F1?
Następny artykuł Rozstanie z Williamsem potwierdzone

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska