Mercedes zirytowany rywalizacją w Singapurze
Zdaniem Toto Wolffa cały zespół Mercedesa czuje irytację spowodowaną rezultatem weekendu w Singapurze, który był mało udany dla ekipy „srebrnych strzał”.
Autor zdjęcia: Lionel Ng / Motorsport Images
Mercedes na ulicznym torze Marina Bay, na którym liczy się przede wszystkim duża siła docisku, uważany był za faworyta. Mimo to bolidy niemieckiego producenta ukończyły rywalizację na czwartym i piątym miejscu. Dopiero drugi raz w tym sezonie zdarzyło się, że ani Lewis Hamilton, ani Valtteri Bottas nie pojawili się na podium.
Żaden z dwóch W10 nie znalazło się w pierwszej trójce, mimo że Hamilton startował z pierwszego rzędu i początkowo mocno naciskał liderującego Charlesa Leclerca. Jednak swój jedyny pit stop wykonał dużo później niż rywale z Ferrari. Wyprzedzili go nie tylko Sebastian Vettel i Leclerc, ale również Max Verstappen z Red Bull Racing.
Toto Wolff przyznał, że rezultat całego weekendu jest rozczarowujący, a zespół nie „zoptymalizował” wszystkiego tak, jak powinien.
- Mogę powiedzieć, że wszyscy jesteśmy źli. Właśnie odbyliśmy małe spotkanie z inżynierami i kierowcami. Panuje zgoda, że wiele rzeczy w ten weekend zrobiliśmy nie tak, jak trzeba.
- Myślę, że nastrój, który u nas dominuje to irytacja. Głównie tym, że przegapiliśmy wiele okazji. Nie ma nikogo w zespole, komu nie towarzyszyłoby to uczucie.
Mimo że Wolff uważa, że najwięcej szkód w aspiracjach Mercedesa wyrządziły kwalifikacje, które są zwykle decydujące w Singapurze, powiedział również, że ekipa długo zostawiając Hamiltona na torze [w trakcie pierwszego stintu] nie doceniła podcięcia, które może nastąpić.
- Przegapiliśmy też możliwość podcięcia i zaskoczenia Ferrari. Od tamtego momentu decydowało się między walką o zwycięstwo, a obroną przed Maxem. Poświęciliśmy trzecie miejsce i podjęliśmy ryzyko, oczywiście przy wsparciu Valtteriego.
- To była trochę loteria, a i widzieliście, że Ferrari miało w głowie trochę inne zakończenie wyścigu.
- Czy mogliśmy wcześniej ściągnąć [do boksów] Lewisa? Nie. Na tym etapie straciliśmy P1 i P2, więc chodziło o obronę trzeciej pozycji przez Maxem. Czuliśmy, że opona wytrzyma, a to była nasza jedyna szansa na podcięcie.
- Jednak potem czasy Lewisa spadły poniżej [notowanych przez] Giovinazziego i było po zabawie - zakończył Toto Wolff.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze