Napięta sytuacja między Red Bullem i Ferrari
Po Grand Prix Stanów Zjednoczonych rośnie napięcie między zespołami Red Bull Racing i Ferrari.

Grand Prix Stanów Zjednoczonych zakończyło się triumfem Valtteriego Bottasa i szóstym mistrzostwem świata Lewisa Hamiltona. Był to również wyścig, w którym Ferrari zanotowało jedne z największych strat do rywali w tym roku. Charles Leclerc był czwarty, za Maxem Verstappenem z Red Bulla.
Po wyścigu padły ostre słowa ze strony Holendra pod adresem włoskiej ekipy.
- Cóż, jeśli przestajesz oszukiwać, nie będziesz już na czele. Przyjrzeliśmy się im uważnie i nadal będziemy ich obserwowali – powiedział Verstappen.
Już od dłuższego czasu Red Bull Racing podejrzewał, że Ferrari stosuje nieprzepisowe rozwiązania zapewniające dużą moc ich jednostki napędowej. W tej sprawie zwrócili się do FIA o wyjaśnienia. Po otrzymaniu od federacji dyrektywy technicznej, osiągi samochodów włoskiej ekipy mocno spadły w miniony weekend, co wywołało kolejne spekulacje.
Czytaj również:
Po słowach Verstappena na padoku w Austin zapanowało spore poruszenie.
Wg relacji dziennikarzy obecnych na torze COTA, po wyścigu Mattia Binotto pojawił się przed zapleczem ekipy Red Bull Racing. Tam w mocnych słowach miał porozmawiać z szefem RBR – Christianem Hornerem. Zagroził, że sprawa trafi do sądu, jeśli dalej Ferrari będzie oskarżane o oszustwa. Horner, z wypiekami na twarzy, próbował wybrnąć z sytuacji, ale Binotto podobno dał jasno do zrozumienia, że nie ma ochoty na kontynuowanie dyskusji.
To wyraźnie nie był weekend Ferrari. Zespół jednak pokazał, że nie zaakceptują wspomnianych pomówień. Nie będą tolerowali oskarżeń, bez jakichkolwiek dowodów, wysuwanych pod ich adresem przez inny zespół.

Christian Horner

Poprzedni artykuł
Galeria: Hamilton w drodze do mistrzostwa
Następny artykuł
Mercedes mógłby zastąpić Hamiltona

O tym artykule
Serie | Formuła 1 |
Zespoły | Ferrari , Red Bull Racing |
Tagi | ferrari , red bull racing , christian horner , mattia binotto |
Autor | Marcin Wyrzykowski |