Niezbyt trudna obrona przed Hamiltonem

Pierre Gasly twierdzi, że Lewis Hamilton nie stanowił dla niego dużego zagrożenia, gdy walczyli o pozycję w niedzielnym Grand Prix Emilii-Romanii.

Pierre Gasly, AlphaTauri AT03

Lewis Hamilton spadł za Pierre’a Gasly'ego po zmianie opon na slicki w połowie wczorajszego wyścigu w Imoli, po tym jak stracił trochę czasu w alei serwisowej, gdy Esteban Ocon z Alpine został wypuszczony tuż przed niego przy wyjeździe z pit-stopu.

Chociaż wydawało się, że Hamilton miał przewagę tempa nad jadącym przed nim Gaslym, kierowca Mercedesa nie był w stanie znaleźć sposobu na wyprzedzenie Francuza. Brakowało mu wystarczającej prędkości na prostej, aby zaatakować na dojeździe do drugiego zakrętu.

Nie pomógł mu również DRS, ponieważ Gasly też miał możliwość korzystania z wygaszania tylnego skrzydła podążając tuż za Alexem Albonem z zespołu Williams.

Wspominając tą długą walkę, Gasly przyznał, że obaj byli w potrzasku - on nie mógł znaleźć sposobu na wyprzedzenie Albona, tak samo jak Hamilton nie mógł minąć kierowcy ekipy z Faenzy.

- To była chyba jedyna rzecz, która wydarzyła się w całym wyścigu, w moim przypadku - powiedział Gasly. - On utknął za mną, ja za bolidem Williamsa, a ten z kolei utknął jeszcze za kimś innym. Jechaliśmy w takim „pociągu”.

- Generalnie nie był to szczególnie ekscytujący wyścig. Był nawet dość frustrujący. Nawet korzystając z DRS-u nie dało się podjąć manewru wyprzedzania - wskazał. - Wiemy, że kiedy ma się złe kwalifikacje, a popełniliśmy błąd w czasówce, startuje się wówczas z tyłu i ciężko ugrać cokolwiek. Za taki stan rzeczy zapłaciliśmy wysoką cenę w miniony weekend.

Zobacz również:

Zapytany, czy rzeczywiście łatwo było utrzymać Hamiltona za swoimi plecami, Gasly odpowiedział: - Cóż, nie powiedziałbym, że łatwo, ale nie było zbyt trudno.

Walka pomiędzy Gasly'm a Hamiltonem przywołała wspomnienia z zeszłorocznego Grand Prix Monako, gdzie Francuz spędził cały wyścig odpierając ataki siedmiokrotnego mistrza świata.

Wspominając wydarzenia z tamtego dnia, dodał: - Niestety dla niego, zawsze podąża za mną na torach, na których niezwykle trudno się wyprzedza. Spodziewam się, że byłem tak samo sfrustrowany jak on. Z jakiegoś powodu, nawet z aktywnym DRS-em, bardzo ciężko było mnie minąć. 

Czytaj również:

 

akcje
komentarze

Leclerc był zbyt chciwy

Russell wierzy w Hamiltona

Zaprenumeruj