Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Padok F1 nie lekceważy zagrożenia

Epidemia koronawirusa, docierająca w niemal każdy zakątek globu, w coraz większym stopniu niepokoi władze Formuły 1. Choć najczarniejszy scenariusz daleki jest od realizacji, rozpoczęcie sezonu dopiero podczas majowej rundy w Holandii nie jest kompletnym science-fiction.

The message “Born in 1950” over a bridge on the pit straight

The message “Born in 1950” over a bridge on the pit straight

Mark Sutton / Motorsport Images

Gdy wydawało się, że rozprzestrzenianie się nowego typu koronawirusa zostało opanowane, a dynamika zachorowań spadła, pojawiły się nowe ogniska. Gwałtowny wzrost odnotowanych przypadków stwierdzono we Włoszech, Japonii i Korei Południowej. Włączając w statystyki również pojedyncze zainfekowane osoby, obecność wirusa stwierdzono w 16 spośród 22 krajów-gospodarzy tegorocznych grand prix.

Choć Chase Carey, dyrektor generalny F1, zapewnia, iż wszystkie działania związane z rundami w Australii, Bahrajnie i Wietnamie postępują zgodnie z harmonogramem, w Barcelonie odbędzie się seria kryzysowych spotkań, mających na celu opracowanie planu awaryjnego. Główne zmartwienia dotyczą logistyki. Część personelu z poszczególnych zespołów może nie być w stanie dotrzeć na grand prix ze względów proceduralnych. Niektóre kraje postanowiły zamknąć swoje granice dla osób z zagrożonych regionów.

- Wielu inżynierów nie przybyło tutaj [do Barcelony] w ramach środków ostrożności - przyznał szef ekipy Ferrari Mattia Binotto. - Jesteśmy ostrożni i upewniamy się, iż postępujemy właściwie. To bardzo ważne.

Mniej optymistyczne wieści docierają także z Wietnamu. Do niedawna organizatorzy zapewniali, iż rozegranie rundy w Hanoi jest praktycznie pewne. Teraz władze stolicy pełne są obaw. - Jeśli w marcu sytuacja się skomplikuje, być może będziemy musieli odwołać [wyścig] - cytuje Nguyena Duc Chunga agencja DPA. - Nie mogę w tej chwili ze 100-procentową pewnością stwierdzić, że wydarzenie się odbędzie.

- Koronawirus może mieć naprawdę duży wpływ - powiedział Helmut Marko, doradca sportowy Red Bulla, w rozmowie z telewizją ORF. - Dotyczy to również Australii i Bahrajnu. Władze tego pierwszego państwa już nie zezwalają na wjazd ludziom podróżującym przez Singapur czy Hongkong. Do Bahrajnu nie wjedziemy z Dubaju. A to są ważne punkty przesiadkowe. Logistyka będzie potężnym wyzwaniem.

Beat Zehnder, menedżer Alfa Romeo Racing Orlen, przyznał, że nawet bardzo kreatywne rozwiązania związane z transportem mogą okazać się niewystarczające. - Ciężko zmienić rezerwację dla setek osób. Poza tym nikt nie wie, jak rozwinie się sytuacja. Dziś kupimy bilet przez Oman, a Oman jutro „będzie zamknięty”.

Grand Prix Australii, inaugurujące sezon 2020, zaplanowano na 15 marca. 

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Raikkonen: Powrót do F1 nie jest trudny
Następny artykuł Ferrari na czele testów

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska