Perez nie potrzebuje prezentu

Perez ma przed sobą domowy weekend na Autodromo Hermanos Rodriguez. Meksykanin wygrywał już w tym roku w Monako i Singapurze i chciałby jak najlepiej spisać się przed swoją rodzimą publicznością. Red Bull ma już w garści tytuły wśród kierowców i konstruktorów. Perez wciąż ma jednak szanse wyprzedzić w tabeli drugiego Charlesa Leclerca.

- Nie potrzebuję, aby ktoś mi coś dał - zapewniał Perez na spotkaniu z kibicami, zorganizowanym w rodzinnej Guadalajarze. - Przez całą moją karierę nikt mi nic nie podarował.

W finale ubiegłego sezonu Perez pomógł Verstappenowi, broniąc się zaciekle przed Lewisem Hamiltonem. Kibice nazwali go wtedy „ministrem obrony”.

- Ksywka mnie śmieszy. Stała się tutaj bardzo popularna, ale wolę „ministra ofensywy”. Atakować lubię bardziej niż się bronić. Obronę też jednak warto posiadać.

Perez wrócił także do swoich wypowiedzi dotyczących latynoskich kierowców w Formule 1.

- Nie spotkałem się z dyskryminacją w F1 za pochodzenie z Ameryki Łacińskiej. Jednak kiedy zaliczę dobry wyścig, nie mówi się o tym tak dużo jak w przypadku Europejczyka. A jeśli przytrafi się zły wyścig, jest o tym głośno.

- Mam jednak szczęście być Meksykaninem, a reszta to część sportu i jestem zadowolony.

Oceniając swoje występy w sezonie 2022, 32-latek dodał:

- Było trochę wzlotów i upadków w środku kampanii, kiedy jeszcze byłem w grze o mistrzostwo. Gdy pojawiły się poprawki w samochodzie, trochę odstawałem. Generalnie jednak mieliśmy dobre tempo.