Polecenia zespołowe w Ferrari? Leclerc stawia sprawę jasno
Charles Leclerc nie chce polegać na poleceniach zespołowych Ferrari w walce o mistrzostwo Formuły 1, podczas gdy Red Bull Racing jasno wyraził swoje intencje w tym kontekście.

Charles Leclerc po Grand Prix Hiszpanii stracił prowadzenie w mistrzostwach. Awaria jednostki napędowej w F1-75 zmusiła go do wycofania się z zawodów, podczas gdy Max Verstappen sięgnął po trzecie zwycięstwo z rzędu.
Kolega Verstappena z zespołu Red Bull Racing, Sergio Perez, został dwukrotnie poproszony o przepuszczenie Holendra, również w końcowej fazie wyścigu na torze pod Barceloną, gdy obrońca tytułu dogonił go i zasiadając w RB18 wyposażonym w świeższe opony objął prowadzenie.
Perez powiedział przez radio, że oddanie miejsca Verstappenowi było „bardzo niesprawiedliwe”, ale później przyznał, że obaj mieli obrane zupełnie inne strategie wyścigowe.
Na nowo rozgorzała dyskusja na temat poleceń zespołowych w F1 i tego, czy zespoły walczące o mistrzostwo muszą już na zdecydowanie wcześniejszym etapie sezonu skupić swoje wysiłki na jednym kierowcy, aby uniknąć strat w rywalizacji o tytuł.
Gdyby Verstappen zajął drugie miejsce za Perezem, na Grand Prix Monako, które odbędzie się w ten weekend, przyjechałby jeszcze jako wicelider mistrzostw, za kierowcą Ferrari.
Leclerc kwestionuje konieczność zastosowania przez włoską ekipę „team orders”, mówiąc, że „na pewno nie będzie osobą podejmującą tego typu decyzje”. Ma nadzieję, że walka o tytuł nie oprze się o instrukcje płynące ze stajni, kierowane do jego partnera Carlosa Sainza.
- Red Bull jasno określił swoje intencje i zrobił to bardzo wcześnie w tym sezonie - powiedział Leclerc. - Natomiast co do nas, nie wiem, jak będzie wyglądała sytuacja. Nie rozmawiałem o tym z Mattią [red. Binotto, szefem zespołu Ferrari] i na razie o niczym takim nie słyszałem.
- Myślę jednak, że to tylko kwestia czasu, kiedy Carlos poczuje się lepiej w samochodzie i wróci do walki. Zobaczymy - kontynuował. - Nie chcę jednak na takich rzeczach opierać swojej pozycji w klasyfikacji. Dążę po prostu do jak najlepszego wywiązywania się ze swoich zadań w samochodzie. Gdy jesteśmy wystarczająco mocni, co pokazaliśmy już w tym sezonie, potrafimy wygrywać wyścigi. Jeśli wykonamy odpowiednio dobrze swoją robotę, to i pojawią się takie możliwości.
Sainz miał trudności z dorównaniem formie Leclerca na początku kampanii. Do tego Hiszpan odpadł z rywalizacji w Australii, jak i w Emilii-Romanii. Natomiast w domowej rundzie w Barcelonie zajął dopiero czwarte miejsce po tym, jak zaliczył wycieczkę w żwir, tracąc kilka pozycji. W mistrzostwach ustępuję partnerowi o 39 punktów.
Leclerc nie ma jednak żadnych obaw co do formy Sainza i wsparcia, jakie może on zaoferować w walce o tytuł, wskazując na niego, że pozbiera się bardzo szybko.
- Jest bardzo, bardzo mocnym kierowcą - powiedział 24-latek. - Może trochę trudniej było mu przystosować się do tego samochodu, który na początku lepiej pasował do mojego stylu jazdy. Na pewno Carlos też wkrótce włączy się do walki. Generalnie, to zależy również ode mnie, aby wykonać właściwą pracę i doprowadzić Ferrari na szczyt klasyfikacji.


Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.