Promotorzy potrzebują pomocy
Jeśli władze Formuły 1 chcą utrzymać jakikolwiek szkielet tegorocznego kalendarza, muszą pójść na ustępstwa w kwestiach finansowych.
Autor zdjęcia: Zak Mauger / Motorsport Images
Formuła 1 została zatrzymana przez pandemię COVID-19. Sezon miał ruszyć trzy tygodnie temu w Australii. Rywalizację w Melbourne odwołano dopiero na dwie godziny przez rozpoczęciem pierwszego treningu. Wcześniej u jednego z członków ekipy McLarena wynik testu na obecność koronawirusa dał wynik pozytywny.
Australijscy organizatorzy ponieśli ogromne koszty, przygotowując tor w Albert Park. Wszystkie prace poszły na marne, a trzeba jeszcze oddać kibicom pieniądze za niewykorzystane bilety. Odwołanie lub zmiana terminu są szczególnie problematyczne w przypadku rund odbywających się na torach ulicznych. Aby uniknąć podobnej sytuacji, władze Automobile Club de Monaco zdecydowały o odwołaniu tegorocznej rywalizacji w Monte Carlo. O rezygnacji z czerwcowego terminu poinformowali również organizatorzy rundy w Azerbejdżanie.
Wysokie koszty związane są nie tylko z budową ulicznego toru. Skomplikowane i czasochłonne jest również przygotowanie rundy rozgrywanej na klasycznym obiekcie. Prace i wydatki pojawiają się na kilka miesięcy przed wyścigowym weekendem. Dlatego też promotorzy apelują do władz Formuły 1 o pomoc, przede wszystkim w kwestiach finansowych. Tylko dzięki temu uda się utrzymać choć częściowy szkielet kalendarza, zwłaszcza, że Chase Carey zapowiadał niedawno, iż w harmonogramie nadal może pozostać od 15 do 18 wydarzeń.
- Muszą być gotowi zaakceptować niższe opłaty, jeśli chcą by promotorzy przetrwali - powiedział anonimowo w rozmowie z The Independent jeden z przedstawicieli organizatorów. - Rezerwujemy na przykład setki autobusów, które muszą być potwierdzone na 90 dni przed terminem i mają opłaty za anulację. Mamy także umowę z policjantami na kierowanie ruchem. W tym przypadku również są kary za rezygnację.
- Przygotowywane są tymczasowe trybuny i namioty dla gości, które zamawiane są między 6 a 8 miesięcy wcześniej, a zbudowane muszą zostać około 60-90 dni przed wyznaczoną datą. Gdy od wyścigu dzieli nas półtora miesiąca, wydajemy około miliona euro tygodniowo.
Problematyczna jest również sprzedaż biletów. Zdecydowana większość z nich rozchodzi się na wiele tygodni przed wydarzeniem.
- Większość biletów sprzedajemy właśnie teraz - wyjaśnił rozmówca. - Rozchodzą się one głównie wśród osób spoza miasta, które zwykle nie planują przyjazdu w ostatniej chwili. Około 80 procent z nich rezerwuje z około 4-miesięcznym wyprzedzeniem. Czyli kluczowy dla nas czas sprzedaży jest właśnie teraz.
W kwestii biletów wypowiedział się również Ariane Frank-Meulenbelt, dyrektor zarządzający oficjalnego dystrybutora wejściówek na grand prix.
- Sprzedaż biletów nie tyle spadła, co po prostu się zatrzymała wraz z całym sportem motorowym na świecie. Zrozumiałe jest, że ludzie mają inne powody do zmartwień niż F1 czy MotoGP. Poza tym nikt teraz nie wie kiedy i gdzie zaczniemy się ścigać oraz kiedy będzie można podróżować.
- W połączeniu z zamknięciem gospodarczym na świecie nie tworzy to zbyt dobrego scenariusza dla sprzedaży biletów. Niemniej jednak pozostajemy optymistami i gdy pandemia zwolni lub się zakończy, wrócimy do normalnych wyników sprzedaży, niezależnie od tego czy to będzie druga połowa 2020 czy dopiero początek 2021 roku.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze