Punkt za najszybsze okrążenie: gwarancja emocji czy niepotrzebne ryzyko?
Kilka pojedynków w środku stawki i zignorowanie poleceń zespołu przez lidera wyścigu - czy bonus za najszybsze okrążenie może dodać trochę pikanterii końcowym fazom Grand Prix?
Autor zdjęcia: Steve Etherington / Motorsport Images
James Allen o F1
James Allen jest jednym z najbardziej doświadczonych i wnikliwych dziennikarzy w obecnej Formule 1.
Nie milkną echa najnowszej nowinki regulaminowej, zaproponowanej przez Liberty Media w celu poprawy widowiska i zaakceptowanej przez władze Formuły 1 raptem tydzień przed inaugurującym sezon Grand Prix Australii. Reakcje kibiców i ekspertów są różne.
Głównym zamysłem wprowadzenia dodatkowego punktu było potencjalne zwiększenie ilości akcji na torze, a także zachęcenie zespołów do zaprzestania oszczędzania bolidów na kolejne wyścigi i zmaksymalizowania wysiłku w celu sięgnięcia po bonus. Podczas gdy w czołówce wyścig bywa rozstrzygnięty na długo przed flagą w biało-czarną szachownicę, dodatkowy punkt może zmienić tę sytuację.
W czasie Grand Prix Australii najmocniej o bonusowy punkt walczyli Valtteri Bottas i kierowca Red Bulla Max Verstappen, który w pogoni za najszybszym okrążeniem zbliżył się do drugiego w klasyfikacji Lewisa Hamiltona. Bottas, późniejszy zwycięzca wyścigu, wykazał się największą determinacją. Będąc niezagrożonym liderem zignorował polecenia szefostwa Mercedesa i zdobywając 26 punktów wyraźnie pokazał swoje mistrzowskie aspiracje w sezonie 2019.
O tym, że pokusa zdobycia dodatkowego oczka była silna wśród niektórych zespołów mówił w wywiadzie dla Sky Sports szef Red Bull Racing, Christian Horner. Przyznał on, że zespól rozważał wezwanie do alei serwisowej Pierre'a Gasly'ego, wciąż mającego szansę na awans do czołowej dziesiątki. Świeży komplet opon mógł umożliwić walkę o najlepszy czas okrążenia, a dodatkowy punkt nie powędrowałby do Mercedesa.
Z drugiej strony dziwna wydaje się być decyzja Ferrari. Włoski zespół, pomimo bardzo bezpiecznej przewagi nad Haasem Kevina Magnussena, zdecydował się nie ściągać do boksów Charlesa Leclerca. Według nich ryzyko było zbyt duże.
Co prawda dopiero podczas kolejnych wyścigów okaże się w pełni, jak na walkę o najszybsze okrążenie wpływają kondycja bolidu, chciwość kierowców i polecenia zespołowe, ale czy regulaminowa nowość już teraz spełnia oczekiwania właścicieli z Liberty Media?
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze