Race nie przeszkadzały kierowcom
Kierowcy Formuły 1 przyznali, że race odpalone przez kibiców w trakcie Grand Prix Austrii nie przeszkodziły im w rywalizacji.

Tradycyjnie już weekend na Red Bull Ringu przyciągnął olbrzymią rzeszę holenderskich fanów, wspierających Maxa Verstappena. Żywiołowo reagujący tłum przywiózł też ze sobą niezliczone ilości rac, które były odpalane na trybunach na różnych etapach rywalizacji.
Apogeum nastąpiło na początku wyścigu, a pomarańczowy dym wydawał się poważnie ograniczać widoczność przede wszystkim w środkowej części toru. Kierowcy przyznali jednak zgodnie, że race nie stanowiły dla nich większego problemu.
- Na okrążeniu formującym pojawiło się całkiem dużo dymu - stwierdził Charles Leclerc. - Dramatu jednak nie było. Wszystko widziałem, więc w porządku.
Z kierowcą Ferrari generalnie zgodził się Lewis Hamilton, choć zaznaczył, że w „szóstce” praktycznie nic nie było widać.
- Powiedziałbym to samo, co Charles. [Jednak] na okrążeniu formującym nie było widać wierzchołka zakrętu numer 7. Z kolei na końcu wyścigu nic nie było widać w „szóstce”. Może powinni byli zachować race na trochę później. Wydaje mi się, że z punktu środowiska, one również nie są zbyt korzystne.
Verstappen zaznaczył, że widział, iż jedna z rac wylądowała na torze. Przyznał, że to jedyna rzecz, której fani absolutnie nie powinni robić.
- Widziałem jedną racę wrzuconą na tor czy trawę - przyznał mistrz świata. - Sądzę, że to jedyna rzecz, której nie powinni robić. Ale tak długo jak trzymają je na trybunach, jest w porządku. Wiatr i tak to rozwiewa w ciągu jednego okrążenia.

Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.