Red Bull nie pójdzie na ugodę
Przedstawiciele Red Bull Racing zaznaczyli, że nie pójdą śladem Mercedesa i nie zamierzają odpuścić Ferrari. Christian Horner podkreślił, iż na szali jest 20 milionów dolarów amerykańskich.
Autor zdjęcia: Sam Bloxham / Motorsport Images
Wątpliwości co do silnika Ferrari istnieją od drugiej połowy minionego sezonu. Zespoły zażądały od FIA wyjaśnień, a federacja ogłosiła pod koniec lutego, że zawiera ze Scuderią porozumienie, tym samym kończąc śledztwo. Wzbudziło to rozżalenie i wściekłość u rywali, a siedem pozostałych zespołów [z pominięciem Haasa i Alfy Romeo] wystosowało wspólne oświadczenie, które organ zarządzający zbagatelizował, powołując się na swoje przepisy.
Wydawało się, że w Australii może dojść do stanowczej reakcji ze strony zbulwersowanych ekip, jednak w Melbourne wszystkich pochłonęło odwoływanie inauguracyjnej rundy sezonu. Wcześniej „akcji protestacyjnej” przewodził Mercedes, który teraz nieoczekiwanie zrezygnował z dalszego zaangażowania w sprawę. Zarząd Daimlera nie chciał narażać Formuły 1 na kolejny uszczerbek na wizerunku.
- Mercedes szybko wycofał się z akcji - przyznał Helmut Marko, doradca sportowy austriackiego producenta energetyków.
Wycofać nie zamierza się za to Red Bull. Christian Horner przyznał, że istotne jest również 20 milionów dolarów. Tyle wynosi różnica w premiach dla drugiej i trzeciej ekipy w mistrzostwach.
- Całość budzi niesmak - powiedział Horner w rozmowie z Auto Motor und Sport. - Dla nas to dużo pieniędzy. Różnica wynosi 20 milionów dolarów. Każdy z naszych pracowników ma w takim przypadku dodatkową premię. Nie możemy tego tak zostawić.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze