Ricciardo mógł mieć punkty
Daniel Ricciardo wierzy, że gdyby nie kolizja na początku Grand Prix Węgier, pierwszy tegoroczny start zakończyłby na punktowanej pozycji.
Ricciardo niespodziewanie wrócił do stawki F1 jeszcze przed połową sezonu. Australijczyka wezwano do Faenzy i we wspieranym przez PKN ORLEN zespole AlphaTauri zastąpił spisującego się poniżej oczekiwań Nycka de Vriesa.
Chwalony po sobotnich kwalifikacjach, Ricciardo ruszał do wyścigu z trzynastego pola. W czasówce pokonał bardziej obeznanego z AT-04 Yukiego Tsunodę.
Zwycięzca ośmiu grand prix pecha miał już jednak tuż po starcie. Z winy Zhou Guanyu doszło do zamieszania i kolizji w pierwszym zakręcie. Ricciardo stracił pięć pozycji i po wycofaniu się obu Alpine jechał ostatni. Szybki progres został uniemożliwiony przez tłok i konieczność jazdy w brudnym powietrzu. Gdy na torze zrobiło się luźniej, Australijczyk przesunął się na dziewiątą pozycję, korzystając także na wcześniejszych pit stopach rywali.
- Dostaliśmy „strzał” z tyłu już na początku wyścigu - opowiadał Ricciardo. - Przez to spadłem na koniec stawki. Utknąłem w pociągu za Loganem Sargeantem i kimś jeszcze. Chodziło o brudne powietrze. Doskwiera ono nawet w tych nowych samochodach. A na tym torze trudno jest za kimś podążać.
- Oni jednak zjechali wcześniej na pit stop. Od razu poczułem, że przyczepność wróciła. Pomyślałem: „W porządku, zobaczmy, co możemy zrobić w czystym powietrzu”. I było dużo lepiej.
Ricciardo awansował na dziewiątą pozycję, ale po swojej wizycie u mechaników ponownie spadł w dolne rejony stawki. Tym razem jego stint - na twardej mieszance - był krótki. Z kolei ten ostatni, liczący prawie 40 okrążeń dał zysk czterech pozycji i ostatecznie trzynaste miejsce.
- Potem my zjechaliśmy relatywnie wcześnie i ponownie znaleźliśmy się w tłoku. Tutaj bardzo trudno jest wyprzedzać, zwłaszcza, że jesteśmy trochę z tyłu pod względem prędkości maksymalnej.
- Generalnie dobrze wyczuwałem opony, choć z powodu temperatury tracą one szybko przyczepność. Mogłem tym jednak zarządzać. Dlatego też, z przekonaniem wziąłem potem pośrednie.
- Ogólnie poza zakrętem numer 1, przy czym to nie moja wina, to był dobry wyścig.
Daniel Ricciardo, Scuderia AlphaTauri
Photo by: Zak Mauger / Motorsport Images
Pytany o formę samochodu po zdarzeniu z pierwszego zakrętu, Ricciardo odparł:
- Nie było najgorzej. Przyjrzałem się po zakończeniu wyścigu. Z tyłu dyfuzora było trochę uszkodzeń. Zespół powiedział jednak, że było w miarę w porządku.
- Chciałbym powiedzieć, że gdyby nie zniszczenia, pojechałbym sekundę szybciej, ale samochód był w porządku.
Z kolei sugestię lepszej pozycji i wypchnięcia na przykład Lance’a Strolla z punktowanej dziesiątki, Ricciardo skomentował następująco:
- Przyjrzymy się, jakie miał tempo.
- Uważam jednak, że gdybyśmy pozostali z przodu i nie stracili pozycji na starcie, finisz w punktach był możliwy.
Tsunoda zakończył Grand Prix Węgier na piętnastej pozycji.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.