Russell przygnębiony i dumny
George Russell przyznał, że podczas swojej kariery w sporcie motorowym nigdy nie miał takiego pecha, jaki spotkał go w Grand Prix Sakhiru.
George Russell, Mercedes F1 W11
Mark Sutton / Motorsport Images
George Russell, zastępujący Lewisa Hamiltona w Mercedesie, miał duże szanse na wygranie Grand Prix Sakhiru. Pewnie prowadził w wyścigu. Na przeszkodzie stanęło jednak ogromne zamieszanie podczas podwójnego pit stopu, w trakcie drugiego wyjazdu samochodu bezpieczeństwa. W bolidzie Brytyjczyka założono niewłaściwe opony i na następnym okrążeniu ponownie musiał zjechać do alei serwisowej, po odpowiedni komplet ogumienia.
Na tor powrócił na piątej pozycji. Odrabiał straty i odzyskiwał stracone miejsca. Był już dwie sekundy za liderem, Sergio Perezem, gdy musiał ponownie zmienić opony. Z lewej tylnej wolno uchodziło powietrze. Na nowych C4 kierowca Mercedesa wyjechał jako piętnasty. Na linii mety ostatecznie był dziewiąty.
Swoimi emocjami podzielił się podczas rozmowy udzielonej dla Ziggo Sport: - Nie umiem tego opisać. Miewałem już wyścigi, kiedy zwycięstwo uciekało sprzed nosa, ale tym razem to zdarzyło się dwukrotnie, w jednym grand prix… Ciężko w to uwierzyć.
- Kontrolowałem wyścig, szczególnie na początku. Potem pojawił się samochód bezpieczeństwa i cała ta sytuacja była denerwująca. Wykonałem kilka niezłych manewrów wyprzedzania. Kierowało mną podekscytowanie i byłem gotowy do walki z Sergio o zwycięstwo. Tak, ta walka byłaby zacięta, ale jestem pewien, że mógłbym wygrać. Pojawił się jednak kolejny problem…
- Gdyby powiedziano mi na początku tego weekendu, że zdobędę kilka punktów, przyznałbym, że fajnie, że czeka nas fantastyczny weekend. Natomiast gdybym usłyszał, że będę liderem wyścigu, a potem to się tak skończy…. ech, nie wiem.
Nie ukrywał, że był bardzo przygnębiony. Ma też jednak bardzo dużo powodów do dumy. Ten weekend stanowił dla niego ogromną mieszankę emocji.
- Kiedy wysiadałem z samochodu to naprawdę bolało. Nawet od razu zadzwoniłem do rodziców. Powiedzieli, że powinienem być z siebie dumny. Tak samo uznali Toto, James i Bono. Jestem dumny z tego, co udało mi się osiągnąć. Mam nadzieję, że przysporzyłem Toto kilka problemów, z którymi będzie musiał się uporać w przyszłości, gdy będzie decydował o składzie zespołu - zakończył.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze