Samokrytyka Russella
George Russell, piąty na mecie, nie szczędził sobie słów krytyki z powodu błędu, który jego zdaniem kosztował go podium w Grand Prix Monako.
Autor zdjęcia: Andy Hone / Motorsport Images
Russell ruszał do wyścigu z ósmej pozycji. Prawdziwą okazję na dobry wynik miał jednak dopiero w końcówce, gdy długo zapowiadany deszcz zmoczył ulice Monte Carlo.
Kierowca Mercedesa wspiął się na trzecie miejsce, ale tuż po wizycie u mechaników zagapił się na hamowaniu do zakrętu Mirabeau i musiał ratować się odbiciem w drogę ewakuacyjną. Chwilę wcześniej to samo zrobił Lance Stroll.
Gdy Russell wyjeżdżał na tor, zrobił to na tyle nieuważnie, że uderzył w niego Sergio Perez. Sędziowie przyjrzeli się zdarzeniu i uznali Brytyjczyka za winnego, zapowiadając doliczenie 5 sekund do łącznego czasu uzyskanego w wyścigu.
- Naprawdę mam do siebie pretensje, ponieważ P3 było praktycznie pewne - mówił Russell, pytany przez Motorsport.com o przebieg wyścigu. - Były tam żółte flagi, odpuściłem i jak tylko dotknąłem hamulca, zablokowały się przednie koła. Podobnie jak Stroll, musiałem wjechać w drogę ewakuacyjną.
- Lekcja z tego jest taka, że gdy nie ciśniesz, tracisz koncentrację i popełniasz takie błędy. Gdyby nie te żółte flagi, pewnie bardziej bym się skupił. Nie wypadłbym i nie stracił P3.
Gdy stało się jasne, że Russell otrzyma wspomniane 5 sekund, kierowca Mercedesa z numerem 63 wezwał zespół do zamiany pozycji z Lewisem Hamiltonem, by siedmiokrotny mistrz świata stanowił „bufor bezpieczeństwa” między nim a Charlesem Leclerkiem.
- Na pewno uszkodziłem wtedy samochód. Nie byłem pewien czy będę w stanie dalej jechać, ale z biegiem okrążeń wszystko się wyjaśniło. Na pewno coś było skrzywione z tyłu. Nie czułem się komfortowo, ale w tamtym momencie i tak byliśmy najszybsi na torze.
- Wstrzymywali mnie Esteban Ocon i Lewis, a Charles się zbliżał. Nie chciałem niczego ryzykować przy ataku na Lewisa. Ale biorąc pod uwagę 5-sekundową karę i Charlesa, to mógłby być dobry bufor.
Ostatecznie do zamiany nie doszło, a i okazała się ona zbędna. Leclerc nie potrafił zbliżyć się do Russella na mniej niż 5 s.
- Koniec końców nie było to potrzebne, ale mówiłem zespołowi, że nie ma żadnych zobowiązań czy presji z mojej strony. Wkrótce stało się jasne, że Charles mi nie zagrozi.
- Jednak generalnie to rozczarowujące, gdy przez 98 procent czasu robisz wszystko dobrze, a przez jeden mały błąd wszystko tracisz.
Polecane video:
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze