Schumacher cierpiał na prostej

Mick Schumacher zdradził, że z powodu intensywnego podskakiwania samochodu podczas Grand Prix Azerbejdżanu posiniaczyły go pasy bezpieczeństwa.

Mick Schumacher, Haas F1 Team, on the grid

Chociaż niektóre zespoły nie mają problemów z intensywnym podskakiwaniem swoich samochodów, rywalizacja na wyboistych ulicach Baku dała się we znaki wielu kierowcom. Wśród nich był Mick Schumacher, reprezentujący Haasa.

- Sądzę, że każdy się z tym zmagał. To był bardzo trudny wyścig - przyznał Schumacher, pytany przez Motorsport.com czy w Baku miał problemy z bólem pleców i karku. - Plecy czułem już po 10-15 okrążeniach. Szczerze mówiąc, pod koniec było już ciężko.

- Problem polegał na tym, że przy intensywnym podskakiwaniu i dobijaniu dochodziły wyboje na prostej i tak naprawdę nie było chwili, by odzyskać siły. W zeszłym roku na prostych można się było zrelaksować. Teraz trzeba się ciągle „napinać”, ponieważ miota nami po całym fotelu.

- Na każdym okrążeniu dostawałem ciosy od pasów bezpieczeństwa i pojawiły się siniaki tu i tam, także od pasów przy kroczu. Używa się zupełnie innego rodzaju mięśni i trzeba się do tego przyzwyczaić.

- Sądzę, jednak, że jest to coś, do czego nie powinniśmy się musieć przyzwyczajać. Myślę, że może mieć to złe konsekwencje za kilka lat. Słyszałem historie o kierowcach jeżdżących w latach 70. i 80. Również mieli problemy z podskakiwaniem i musieli odejść z Formuły 1 na skutek dolegliwości związanych z kręgosłupem.

- Zdecydowanie jest to coś, czemu będą się musieli przyjrzeć. I jestem przekonany, że FIA i F1 robią co w ich mocy, by rozwiązać ten problem - podsumował Mick Schumacher.

Czytaj również:
akcje
komentarze

Perez się podporządkuje

Leclerc stracił silnik

Zaprenumeruj