Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

„Stało się coś dziwnego”

Tytułowe zdanie było w ten weekend powtórzone w kilku kwestiach. W bolidzie Roberta Kubicy zachodziły mniej lub bardziej oczekiwane zmiany, nie ułatwiające raczej zadania kierowcy. Niektórych jednak nie było. Z czym zatem działo się „coś dziwnego” w ten weekend?

Robert Kubica, Williams FW42

Robert Kubica, Williams FW42

Sam Bloxham / Motorsport Images

Z silnikiem

W bolidzie Kubicy doszło do kilku modyfikacji na Grand Prix Włoch i w jego trakcie. Zamontowano mu nowe zawieszenie - nieco zmienione w stosunku do tego, które testował na Silverstone, a z którym od GP Wielkiej Brytanii jeździ George Russell. Polak dostał też nową skrzynię biegów. Nie było jednak nowego tylnego skrzydła z niskim dociskiem, przygotowywanego przez większość zespołów na Monzę. Tył bolidu Williamsa wyróżniał się spośród innych aut, niestety na minus. Wpływało to na prędkości maksymalne. Jak stwierdził w komunikacie do swojego inżyniera w trakcie wyścigu George Russell: "Jesteśmy mordowani na prostych".

Pomiędzy piątkiem i sobotą nastąpiła w aucie Kubicy również zmiana przedniego skrzydła na nieco inaczej wyglądające. Nie wiadomo jednak, jaki miało to wpływ na zachowanie bolidu.

Nowa była również kierownica. Kubica po kilkunastu rundach wreszcie doczekał się takiej, która powinna nieco bardziej odpowiadać jego potrzebom. Cztery przyciski z prawej strony przełożono na stronę lewą, przenosząc z niej przycisk "Overtake". Nie wiemy, ile razy Kubica użył go w trakcie wyścigu, jednak Russell był stale informowany o tym, ile ma jeszcze możliwości zwiększenia mocy. Kubica przyznał jednak, że nowa kierownica nie jest taką, o jaką prosił w związku z czym nie pomaga mu za wiele. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Williams poszedł na łatwiznę, przygotowując kierowcy nowe narzędzie pracy.

Najważniejszej zmiany jednak nie było - silnika. Mercedes niestety nie zdążył wyprodukować silników w nowej specyfikacji dla Kubicy i Pereza, którzy doświadczyli awarii na Spa. Polak musiał korzystać z tej samej jednostki, którą miał w wyścigu w Belgii. Miała ona przejechane już 6 grand prix, a zatem do najświeższych nie należała. A przecież to właśnie na Monzy, jak na żadnym innym torze, potrzebna jest moc silnika. Jak mówił po wyścigu Polak, nie pomagało to w najważniejszych sesjach.

Robert Kubica, Williams FW42 iPierre Gasly, Toro Rosso STR14

Robert Kubica, Williams FW42 iPierre Gasly, Toro Rosso STR14

Photo by: Steven Tee / LAT Images

Z balansem

Niezłe treningi i fatalne kwalifikacje. Ileż już razy przeżywaliśmy taki układ w tym sezonie. Na Monzy w piątek Robert mówił o "najlepszym feelingu w tym sezonie". Już po pierwszym wyjeździe w kwalifikacjach skarżył się na "nieprawdopodobną nadsterowność". Dla kierowcy, który woli raczej podsterowne bolidy, była to szokująca zmiana i musiał na szybko uczyć się innego zachowania bolidu. Biorąc to oraz starszą jednostkę pod uwagę, nie poszło źle.

Zmieniający się balans nie jest niczym nowym w aucie z numerem 88. To bardzo dziwne, że zespół nie potrafi ustalić, co wpływa na takie zmiany i zapobiegać temu. Po raz kolejny zachowanie bolidu znacznie utrudniło zadanie kierowcy.

Robert Kubica, Williams FW42

Robert Kubica, Williams FW42

Photo by: Alessio Morgese / Luca Rossini

Ze strategią

Nietypowo wyglądały przygotowania Kubicy do wyścigu. Polak jako jedyny w treningach nie przejechał ani jednego okrążenia na innych oponach na suchą nawierzchnię niż miękkie. Do wyścigu startował na pośrednich, a podczas pierwszego postoju nałożono mu komplet miękkich opon. Stało się to na 29. okrążeniu i można było domniemywać, że Robert miał dojechać na nich do mety. Decyzję tę można uznać za o tyle dziwną, że tempo wyścigowe Kubicy na tej mieszance w piątek było fatalne i kręcił czasy o 0,5 - 1 sek. gorsze od Russella, jadącego symulację na oponie pośredniej.

Polak był pytany o założenie tych opon przed postojem, ale podobnie jak poprzednio stwierdził, że nie ma pełnego oglądu i to zespół powinien powiedzieć mu, jakie opony będą w danej sytuacji wyścigowej najlepsze.

Nawet jeżeli Williams uznał, że miękka mieszanka i tak będzie w przypadku Kubicy szybsza, to czemu nie założył jej również na ostatni stint Polaka. Na 8 ostatnich okrążeniach to, że byłaby to opona używana raczej nie miałoby znaczenia. Założono jednak nową oponę pośrednią.

Robert Kubica, Williams FW42

Robert Kubica, Williams FW42

Photo by: Jerry Andre / Sutton Images

Z pit stopem

Brylujący do połowy sezonu w zmianach kół mechanicy Williamsa drugi raz z rzędu mieli problem z dokręceniem prawej przedniej opony podczas postoju Kubicy. Sytuacja była o tyle niebezpieczna, że Robert dostał zielone światło, uprawniające go do ruszenia ze stanowiska serwisowego, gdy przy prawym kole był jeszcze mechanik. Polak odruchowo puścił sprzęgło, ale błyskawicznie zorientował się, że praca nie jest jeszcze skończona. Dzięki temu można było prawidłowo dokręcić koło i nie skończył on wyścigu tak, jak Carlos Sainz. Świetny refleks Kubicy uratował tym samym Williamsowi miano jedynego zespołu bez DNF-a w tym sezonie.

Podczas drugiego postoju mechanicy spisali się już na swoim poziomie, zmieniając Kubicy koła w rekordowym wczoraj czasie - 2.15s.

Z hamulcem

Walka o utrzymanie przedostatniego miejsca z Romainem Grosjeanem, trwająca przez 9 okrążeń pod koniec wyścigu, była jednym z ciekawszych momentów GP Włoch dla Kubicy. Mimo aktywowania przez rywala z pomocą systemu DRS, Robert skutecznie odpierał jego ataki. Francuz skarżył się na Polaka, bo ściganie było twarde, ale zawsze w granicach przepisów. Kierowca Haasa popełniał też błędy, przestrzeliwując dohamowanie do 1. zakrętu. Ostatecznie wyprzedził Kubicę dopiero, gdy to Polakowi przydarzyła się taka przygoda.

Kubica broniąc się zjechał do wewnętrznej i wówczas bardzo mocno zblokował lewe koło. Musiał przejechać na wprost, wykonując slalom między styropianowymi znacznikami. Od razu potem zgłosił, że stała się „bardzo dziwna rzecz - pedał hamulca wpadł w podłogę”. Potężne spłaszczenie na oponie sprawiło, że Polak musiał drugi raz zjechać do boksów. To nie pierwszy raz, gdy z hamulcami w Williamsie dzieje się niepożądana rzecz.

Z walką

Mimo tych wszystkich przeszkód, Kubica zaliczył na Monzy jeden z najbardziej intensywnych dla siebie wyścigów. Przez sporą część rywalizacji walczył z kimś i choć zawsze była to konieczność obrony pozycji, to „lepszy rydz niż nic” i Polak wreszcie mógł poczuć się jak kierowca wyścigowy, a nie jedynie dostawca bolidu na metę.

Z pewnością pomógł w tym mocno świetny start, nie bez znaczenia były też duże problemy innych. Jeszcze na początku sezonu jednak Williams nie był w stanie wykorzystywać takich przygód rywali.

Ale nie ze startem

Ten Kubicy wyszedł znów świetnie. Reakcja na światła była lepsza niż u wielu jego rywali - kilkanaście lat młodszych. Dzięki temu jeszcze przed pierwszym zakrętem był w stanie wjechać przed Russella na wewnętrzną i czekać na błędy innych. A te przyszły i całe pierwsze okrążenie przejechał na 13. miejscu.

Tekst powstał przy współpracy z powrotroberta.pl

Robert Kubica, Williams FW42

Robert Kubica, Williams FW42

Photo by: Sam Bloxham / LAT Images

 

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Hamilton mógł nie odpuścić
Następny artykuł Zmiana hierarchii w Ferrari?

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska