Szczęśliwe podium w pechowej sytuacji
Charles Leclerc przyznaje, że jego pierwsze podium w Formule 1 było „szczęśliwe w bardzo pechowej sytuacji” po tym, jak awaria MGU-H kosztowała go zwycięstwo w Grand Prix Bahrajnu.
Autor zdjęcia: Mark Sutton / Motorsport Images
Leclerc, startujący z pole position, nie pojechał najlepiej pierwszego okrążenia, spadając na trzecie miejsce. Odrobił jednak straty i przejął kontrolę nad wyścigiem.
21-letni kierowca Ferrari jechał na komfortowym pierwszym miejscu, ale na dziesięć kółek przed metą zgłosił problem z silnikiem. Zespół poinformował go, że to awaria MGU-H.
Leclerca, którego tempo mocno spadło, minęli Hamilton i Bottas. Zbliżał się do niego również Max Verstappen, ale wyjazd samochodu bezpieczeństwa na dwa okrążenia przed metą, uratował dla niego miejsce na trzecim stopniu podium.
- To się zdarza, to część motorsportu - mówił Leclerc po wyścigu. - Niestety to nie był nasz dzień. Zespół jednak wykonał niesamowitą pracę odzyskując tempo po Australii.
- Oczywiście jestem bardzo rozczarowany, tak jak zespół, ale to się zdarza - kontynuował. - Mieliśmy szczęście w bardzo pechowej sytuacji. Cieszę się, że na koniec wyjechał samochód bezpieczeństwa, bo w przeciwnym razie zajęlibyśmy jeszcze dalsze miejsce.
Walcząc o prowadzenie w wyścigu, musiał uporać się z Bottasem, minął również kolegę z Ferrari - Sebastiana Vettela. Przyznał, że dobra jazda w jego wykonaniu sprawiła, że ostateczny wynik był trudny do przyjęcia.
- Wiele razy mówiłem w przeszłości, że nigdy nie patrzę na wynik. Spoglądam na to, aby spisać się jak najlepiej. Dzisiaj trzecia pozycja to nie było nasze miejsce.
Awaria Leclerca, obrót Vettela na torze podczas walki z Hamiltonem, potem jeszcze oderwane skrzydło w samochodzie Niemca sprawiły, że Mercedes cieszył się z dubletu w GP Bahrajnu.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze