Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Tak krawiec kraje...

Znów nie sprawdziła się strategia, coraz częściej zawodzą pit-stopy, a Robert Kubica musi jeździć tym, co zostaje w magazynie Williamsa pod koniec ich najtrudniejszego sezonu w historii. Grand Prix Brazylii było kolejną ciężką próbą cierpliwości dla Polaka.

Robert Kubica, Williams FW42

Robert Kubica, Williams FW42

Mark Sutton / Motorsport Images

Składak

Zimny i wilgotny tor, pierwszy wyjazd i pierwsze szybkie okrążenie. I to wszystko na najtwardszej z najtwardszych opon Pirelli w tym sezonie. Robert Kubica nie miał szans w starciu z mokrym fragmentem Interlagos na wyjściu z zakrętu 3. i rozbił bolid w 2. treningu, pozbawiając się w całości piątkowych jazd.

To musiało mieć swoje konsekwencje - szczególnie w Williamsie. Poza straconym czasem na złapanie rytmu, oznaczało konieczność jazdy bolidem złożonym z tego, co w garażu ekipy z Grove zostaje. Nowe skrzydło na szczęście było - jedyne zapasowe. Ale odbudowany na rezerwowym nadwoziu bolid miał starą podłogę i niektóre elementy sekcji bocznych sprzed kilku miesięcy. Siłą rzeczy nie tworzą one idealnego pakietu, czy choćby takiego jak był na drugim bolidzie Williamsa.

Biorąc pod uwagę te okoliczności, wynik Kubicy w kwalifikacjach był naprawdę dobry. Stracił mniej niż 0,5 sek. i choć Interlagos to jeden z najkrótszych torów, to teoretycznie strata powinna być jeszcze większa. Tempo wyścigowe było już nieco gorsze, ale było mało rzeczy, które pomagały Robertowi w jego poprawie.

 

Tradycyjnie

Mimo że przegrał wszystkie sesje kwalifikacyjne i prawie zawsze startował za Russellem, to jednak na mecie 1. okrążenia był przed Anglikiem już 11 razy w tym sezonie. Kubica znów popisał się świetnym startem do wyścigu - zachował spokój, przyjrzał się gdzie jest miejsce i umocnił się na 3. miejscu wśród tych kierowców, którzy zyskali najwięcej pozycji na pierwszym okrążeniu w tym sezonie.

Po wyprzedzeniu Russella, Robert korzystał z maksymalnej mocy by odjechać Anglikowi, ale niestety ten niemal zawsze miał system DRS za Polakiem.

 

Primum non nocere

Robert utrzymywał się przed kolegą z zespołu do 26. okrążenia. Wówczas przed sobą zobaczył niebieskie flagi na wyświetlaczach, sygnalizujące dublowanie przez Sebastiana Vettela, a za sobą widział Russella. Polak zjechał do wewnętrznej, ale George zamiast przepuścić Niemca, wyprzedził Kubicę. Siłą rzeczy przytrzymał nieco kierowcę Ferrari, za co później przepraszał kierowcę go przez radio.

Kubica od początku sezonu wychodzi z założenia, że nie chce szkodzić tym, którzy o coś walczą. Przepuszcza dublujących zawsze sprawnie, bo pamięta, jak to jest, kiedy walczący o przedostatnie miejsce zawodnik przeszkadza w rywalizacji o podium czy zwycięstwo.

Stąd natychmiastowe zdziwienie Kubicy po wyprzedzeniu przez Russella: "Pierwszy raz widzę, żeby kierowca mający niebieskie flagi wyprzedzał". Postawę Russella można zrozumieć - on chce walczyć o cokolwiek - za wszelką cenę. To w F1 naturalne dla młodych zawodników, którzy mogą być jeszcze niepewni swojej wartości. I dopóki zespół nie pomaga kierowcy w wewnętrznej walce, wszystko jest w porządku.
4 postoje

Idealna nie była strategia Williamsa w stosunku do Roberta. Przejechał on dwa dość krótkie stinty na pośredniej mieszance, a potem został wypuszczony na oponie twardej. O tym, jak działa ona w bolidzie Kubicy mogliśmy się przekonać podczas wypadku w 2. treningu. W wyścigu nie miała przyczepności i trudno było ją dogrzać przez co Robert musiał wykorzystać obie neutralizacje na zmiany opon na miękkie.

Wczesny drugi pit-stop sprawił jednak, że Kubica zebrał więcej niebieskich flag, a gdy wyjechał samochód bezpieczeństwa, tracił minimum okrążenie do wszystkich. Oddublować mógł się tylko z jednego i w efekcie nie walczył o nic przy restartach. Mało tego - przy obu musiał przepuszczać - najpierw Romaina Grosjeana, a potem George Russella. Williams nie mógł jednak przewidzieć, że ich bolid będzie tak reagował na twardszą mieszankę - zabrakło piątkowych symulacji wyścigu.

 

Do 7 razu sztuka

Brylujący w pit-stopach w pierwszej części sezonu Williams również w tym aspekcie ma już problemy. Mechanicy zaliczają coraz więcej wpadek i muszą mieć wiele prób zanim uda im się przeprowadzić świetną zmianę opon.

W Grand Prix Brazylii Kubicy czterokrotnie zmieniano opony. Za ostatnim razem udało się to zrobić w 2,1 sek. Wynik świetny, ale gdy weźmiemy pod uwagę, że poprzednie postoje trwały 2,83s (26. na liście najszybszych), 4,18s (41.) oraz 8,53s (gdy Robert odbywał karę - 43.), to już tak różowo nie jest.

Robert przyznał w rozmowie z Eleven Sports, że Williams dokonał zmiany pewnych części używanych podczas pit-stopu by przyspieszyć postoje, ale efekt jest odwrotny. Widocznie w Grove chcieli bardzo coś wygrać i postawili na DHL Fastests Pit-Stop Award. Nagrody w tym sezonie jednak nie zgarną, bo "tytuł" zapewnił już sobie Red Bull. Verstappen był w GP Brazylii obsługiwany w 1,82s, 2,12s oraz 2,17s. Ten pierwszy wynik to rekord wszech czasów w Formule 1.

 

Punkty

Kierowcy, u których najszybciej w tym sezonie zmieniane są opony, a zatem Verstappen i Kubica, "zmierzyli się w bezpośrednim pojedynku" podczas ich pierwszego postoju na Interlagos. Polak wjechał pod koła Holendrowi, wypuszczony zbyt wcześnie z boksów. Sam nie miał szans na dostrzeżenie Maxa. Teoretycznie winą obarczony został tu Kubica bowiem czujniki nie wykazały naruszenia przepisów przez Williamsa. Robert dostał jednak zbyt wcześnie zielone światło, musiał poczekać na mechanika zmieniającego prawe przednie koło, a to doprowadziło do opóźnienia pit-stopu i przeszkodzenia Verstappenowi. Kolejny raz - pech, za który winiony jest Kubica. Otrzymał pierwsze w swojej karierze punkty karne - od razu dwa.

Polak odlicza już dni do końca przygody z Williamsem. Przez 8,5 roku tyle przeszedł by wrócić tam, gdzie był. Cierpiał fizycznie i psychicznie, marząc o odzyskaniu tego, co odebrał los. I wystarczyło kilka miesięcy w ekipie z Grove by nie mógł doczekać się końca sezonu F1. To chyba wystarczająco podsumowuje warunki pracy, jakie mu stworzono. Teraz czas na pożegnanie z zespołem w Abu Zabi.

Tekst powstał przy współpracy z powrotroberta.pl

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Verstappen ratował się przed Kubicą
Następny artykuł Norris przepuścił Sainza

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska