Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Tylko sportowa rywalizacja

Szef zespołu Ferrari, Mattia Binotto stwierdził, że jego relacje z Toto Wolffem - odpowiednikiem w Mercedesie - to raczej sportowa rywalizacja niż nienawiść.

Mattia Binotto, Team Principal Ferrari, Toto Wolff, Executive Director (Business), Mercedes AMG and Mario Isola, Racing Manager, Pirelli Motorsport

Mattia Binotto, Team Principal Ferrari, Toto Wolff, Executive Director (Business), Mercedes AMG and Mario Isola, Racing Manager, Pirelli Motorsport

Andy Hone / Motorsport Images

Wolff i Binotto starli się mocno w pierwszej fazie sezonu. Słowne potyczki rozpoczął Austriak, a dotyczyły one tajnej ugody, którą Ferrari zawarło z FIA w sprawie silnika.

Włoch twierdził, że wprowadzone przez federację dyrektywy techniczne dotknęły wszystkie zespoły, sugerując, iż nie tylko Ferrari „zostało przyłapane”. Wolff ostro zaoponował.

- Kompletna bzdura - powiedział wtedy Wolff. - Istnieją jasne regulacje dotyczące jednostek napędowych.

Szef ekipy Mercedesa mówił również, że jest mu przykro z powodu obecnej słabej formy Ferrari, sugerując przy okazji, że za taki stan rzeczy odpowiadać mogą osoby z kierownictwa stajni.

- Być może chodzi o decyzje zespołowe, podjęte przez niektóre osoby - zastanawiał się Wolff.

Choć relacje między oboma przedstawicielami czołowych ekip wydają się być napięte, Binotto zapewnia, iż nic takiego nie ma miejsca.

- Czy się nienawidzimy? - powiedział Binotto w rozmowie ze Sky Italia? - Pod względem sportowym to mój główny przeciwnik, który w dodatku od wielu lat wygrywa. Ale nie jest to nienawiść.

- Jest szacunek i chęć pokonania, ale nie po to, aby zwyciężyć Mercedesa i Toto, ale by Ferrari wróciło na szczyt i należne sobie miejsce.

Binotto zarzekał się, że w ugodzie pomiędzy Ferrari i FIA nie było nic podstępnego, a rywale mogli manifestować swoje niezadowolenie z silnika Scuderii poprzez oficjalny protest.

- Żaden rywal nie zdecydował się na protest. To, co zdarzyło się później, wynikało z chęci FIA do analiz. Działo się to w czasie, gdy opracowywaliśmy już samochód na 2020 rok.

- W ten sposób doszliśmy do prostego porozumienia: skupmy się na przyszłości i pomóżmy sobie wzajemnie zrozumieć, jakie są szare strefy w przepisach. Gdzie było to konieczne, dokonywano wyjaśnień. Umowa była tajna, ponieważ to oczywiste, iż taka musiała być. Czy powinniśmy pokazywać wszystkim nasz silnik? Nie sądzę, aby ktokolwiek kiedykolwiek robił to w Formule 1 i nikt nigdy nie zrobi tego w przyszłości.

- Jeśli chodzi o szare strefy, dotyczyło to praktycznie całego sezonu 2019, aż do pojawienia się nowych dyrektyw, które zostały opracowane również dzięki naszej pomocy. Te dyrektywy miały wpływ na wszystkie silniki, ale najmocniej dotknęły oczywiście nas - zakończył Mattia Binotto.

Czytaj również:

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł GPDA krytykuje Liberty Media
Następny artykuł Hamilton ceni wspólny tytuł

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska